Mrand napisał(a):
Z punktu widzenia poszukiwacza masz całkowitą rację. Nephilimer także ją ma ale dotyczy spojrzenia z punktu widzenia zastosowań zawodowych. Jak widać tyle jest racji co użytkowników, a ja to wszystko muszę pogodzić :( Wybrany został typ akumulatorów nie ten, który się najszybciej ładuje, nie ten, który jest najlżejszy i nie ten, który jest najmniejszy, ale ten, który jest najbardziej odporny na niewłaściwą eksploatację. Te ultranowoczesne akumulatorki choć z pozoru bardzo atrakcyjne, odłożone na dłuższy czas najczęściej zachowują się znacznie gorzej niż np. żona pozostawiona samej sobie. Sprawa zasilania od strony koncepcyjnej została już rozstrzygnięta. Będą dwie wersje, dla dobrze wyrośniętych i (jak to świetnie ujął cehaigrek) dla niedożywionych :)
Czytam posty (w sąsiednim wątku także) i przychodzi mi do głowy myśl, że przydałaby się jeszcze trzecia wersja tzw. "NOSTALGY". Wykonana z pośledniej jakości wyrobów wodno-kanalizacyjnych, wyposażona w nie działające funkcje i dodatkowo dociążona. Do zestawu byłyby dołączone taśmy klejące, druty i kawałki patyka. Sprzęt byłby osiągalny jedynie po pokonaniu uciążliwego toru przeszkód. Żartowałem.
Nie chcę być złośliwy, względnie zanadto bezpośredni, ale takie wykrywacze z gatunku "Nostalgy" Armand robi od 1985 roku i jest monopolistą na rynku szajsu droższego niż chinole. Tyle mojego komentarza w tej sprawie.
Ja jeszcze młody jestem, to zdarza się, że chce mi się latać po terenie te 10-12 godzin, często robiąc w jeden wypad kilkanaście kilometrów po zróżnicowanym terenie i muszę przyznać mrandowi rację w jednej kwestii - nie można mimo wszystko przesadzić z masą aku, bo wygodniej i lepiej mieć ten kilogram dodatkowy na plecach, niż non stop pod przedramieniem. Ale z drugiej strony, te 10-12h musi być.