Tylko jak ktoś podaje ,że jest archeologiem to powinno coś znaczyć (wyższa moralność etyka itp.)przecież nas cały czas ktytykują a sami co robia
http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,36844,2577222.html
A sprawa Dylewa to generalizowanie :wq
Wojewoda odwołał konserwatora zabytków
Od Testa: a oto ów tekst z Gazety Wyborczej:
"Artur Łukasiewicz 28-02-2005 , ostatnia aktualizacja 28-02-2005 18:30
Lubuski konserwator zabytków stracił stanowisko, ponieważ udzielał pozwolenia na prace archeologiczne firmie swojej żony.
O odwołanie wojewódzkiego konserwatora zabytków wnioskował Generalny Konserwator Zabytków. Wojewoda lubuski wczoraj podpisał jego dymisję. - W czasie kontroli. którą przeprowadzały służby Generalnego Konserwatora, okazało się, że lubuski konserwator udzielał pozwoleń na badania archeologiczne firmie swojej małżonki. Jest to naruszenie Kodeksu Postępowania Administracyjnego - tłumaczy Katarzyna Jankowiak, rzecznik prasowy wojewody lubuskiego.
Kodeks wyklucza sytuację, w której wysoki urzędnik państwowy podejmowałby decyzję "w sprawach dotyczących interesów majątkowych małżonka".
- O odwołaniu dowiaduje się od pana. Co mogę powiedzieć? Przyjmuję ją do wiadomości - mówił "Gazecie" Jarosław Lewczuk. Tłumaczy, że jego żona od wielu lat miała firmę archeologiczną. - Prowadziła ją, kiedy nie byłem konserwatorem. I prowadzi nadal - wyjaśnia. - Nigdzie nie jest powiedziane, że żona nie może być archeologiem. Mogę zapewnić, że kiedy byłem konserwatorem, nie dostała od mojego urzędu ani złotówki. To by było naganne, gdyby konserwator ją finansował. Ale zapewniam, że nie finansował.
Jarosław Lewczuk został lubuskim konserwatorem w sierpniu 2003 r. Jest doktorem archeologii i byłym stypendystą w Egipcie i Sudanie. Przez 21 lat pracował w Muzeum Archeologicznym Środkowego Nadodrza w Świdnicy, gdzie przeszedł prawie wszystkie szczeble kariery od asystenta do kierownika działu ochrony zabytków archeologicznych. Jest autorem ponad 100 publikacji naukowych".