Santino napisał(a):
Bo nie każdy ma jaja i odwagę zgłosić przedmiot który przypomina swoim kształtem niewybuch.(...)
Natomiast wymianę międzykolekcjonerską, sprzedaż czy kupno numizmatów lub kolorowej drobnicy
oraz opowieść z nad Bystrzycy nic nam nie daje wartościowego do wątku rozmowy.
Nie ja temat handlu (czy zbierania militarki ogólnie) zacząłem, ale autor wątku. Skoro jednak zagadnienie mnie dotyczy, bo akurat zbieram militarkę jak najbardziej, kupuję to czego nie mam i sprzedaję, co mam w więcej niż jednym egzemplarzu, to i się wypowiedziałem jak ja to widzę. Aczkolwiek faktycznie wszystko zostało już raczej w tej sprawie powiedziane.
Teraz parę moich uwag o samym zgłaszaniu. Nie wszystkie elementy amunicji kwalifikują się do zgłoszenia, ale do tego, żeby daną rzecz ustalić, czy jest bezpieczna czy nie, potrzeba wiedzy. W sporej części poszukiwacze takiej wiedzy nie posiadają, stąd mamy tutaj dział do identyfikowania amunicji. W przypadkach, kiedy coś jest bezpieczne, nie ma potrzeby fatygowania Policji i patrolu saperskiego, bo 1. szkoda eksponatu 2. szkoda czasu, zachodu i wydanych środków obu tych służb. Ten przypadek był bezdyskusyjny, ale często też początkujący poszukiwacz panikuje na widok pustej szklanki od szrapnela czy zużytego zapalnika. Nie ma to najmniejszego sensu.
Czy dany niewybuch wykopiemy i nie zgłosimy, czy też zgłosimy odpowiednim służbom, w danej chwili nie ma żadnego wpływu na nasze bezpieczeństwo. Najbardziej niebezpiecznym etapem jest już sam przypadek wykopywania, zgłoszenie jedynie może uchronić inne potencjalne osoby, które będą miały styczność z niewybuchem w przyszłości (kolejni poszukiwacze, rolnik w czasie orki, bronowania, pracownicy fizyczni w trakcie budów itp.).
Przykład z ulokowaniem pocisku w Piaśnicy jest faktycznie niewychowawczy i właściwie bardzo nieprawidłowy, tak się właśnie sprawy załatwiało tuż po wojnie, "utopić i po problemie". Naoglądałem się już wyciągania amunicji z wody w czasie budowy obwodnic czy przepraw mostowych do woli.
Teraz co ja myślę o samym fakcie zgłaszania - w przypadku eksploracji na polu uprawnym, zwłaszcza gdy niewybuchy trafiają nam się sporadycznie - jak najbardziej zgłaszać. W takich miejscach materiały niebezpieczne narażone są na częste bodźce związane z pracami rolnymi, stwarza to potencjalne zagrożenie (wystarczy ostatni przypadek wybuchu pod koparką).
W przypadku lasów, niektórych nieużytków czy pastwisk leśnych, a zwłaszcza kiedy teren jest nasycony przedmiotami niebezpiecznymi w dużym stopniu, nie zawsze jest sens zgłaszania. W sporej części takie tereny objęte są planami kompleksowego oczyszczenia saperskiego terenu (pospolicie zwanego rozminowaniem). Docelowo tym programem ma być objęte kilkadziesiąt tys. ha terenów leśnych (pamiętajmy że teren LP nie zawsze musi być lasem, zdarzyło mi się pracować na terenach LP będących nieużytkami czy pastwiskami, a nawet polami uprawnymi). Zgłaszanie niewybuchów w takich terenach mija się praktycznie z celem, bo te areały i tak będą kompleksowo sprawdzane, poza tym co zmieni ubytek jednego czy dwóch niewybuchów, kiedy w lesie są ich setki, a nieraz dziesiątki tysięcy?
Reasumując, problematyka zgłaszania niewybuchów jest nieco bardziej złożona, niż na pierwszy rzut oka by się mogło wydawać.