Czy naprawdę trudno przejść się do rolnika? we wsiach wszyscy się znają i dobrze wiedzą które pole czyje. Wystarczy pierwszą z brzegu osobę zapytać i już wiadomo do którego gospodarstwa iść. Podstawową sprawą powinno być uzyskanie pozwolenia od właściciela ziemi a nie ustalenia obsiane czy nie, często rolnicy pozwalają chodzić po zasianym a są i tacy którzy nawet na ściernisko nie wpuszczą "bo moje, bo nie"
Pewien problem jest z polami należącymi do PGR i różnych spółdzielni, często trudno znaleźć osobę władną wydać pozwolenie, zwłaszcza w dzień świąteczny, ale z drugiej strony nikt tych pól nie pilnuje jak źrenicy oka ;)

Kolego nie przejmuj się tym faktem z mojego doświadczenia najlepsze podnosiłem z łąki :1

Dokładnie dzisiaj przeleciałem łąki i nie narzekam przeważnie są omijane z resztą

Ja też głównie chodzę po łąkach ,ogrodach pomiędzy drzewami,pomiędzy szpalerami porzeczek,malin.
Unikam pól.Nigdy nie wchodzę na obsiane.Mozna mieć niezłe problemy.

Jak wywali na Ciebie tubylec jak Bizon - to obsiane!!!! :D
A jak bizona zobaczysz dopiero po śniadaniu to nie obsiane !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:D :lol: :666 :D :lol: :666 :D :lol: :666

Podbijam!!!!


Obecnie najczęściej z uwagi na aspekty wskazane przez kolegę Selim korzystam tylko z owych pól które są zagospodarowane przez "leni" z byłego PGR. A jest ich jeszcze w Pytę!!!!!!!!!!!!!!
Flaszka załatwia sprawę na długi czas!!!!!!!!!
Tylko oby jegomość mógł utrzymać długopis w ręku!!!!!
Bo bez pisemnego to lipaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!

Sprawa jest prosta byliśmy z zapytaniem u sołtysa(rolnik) wskazywał nam miejsca gdzie można, a gdzie nie. Pola są jego i mówił tu obsiane nie kopiemy! pozwolił na łące(pastwisko dla bydła) tylko zaznaczył żeby zakopywać dołki(dla Nas sprawa oczywista). Tak więc nie każdy pozwala na obsianym z reszta nawet jakby pozwolił to i tak bym nie kopał bo nie kopię na obsianym. Teraz często zaglądamy do Pana sołtysa i zawsze mamy pozwolenie jak nie jest obsiane...

Wątek chyba się powoli wyczerpuje, proszę o dyskusję na temat.
Selim.

u mnie w miejscowości mam wstęp na każde pole a jak pytam o zgode to ludzie smieją sie po co pytam i zebym kopał ile tylko chce. ja nie kopie na obsianym bo ziarno trzeba szanowac...
mam tylko problem z jedną miejscówka, chodzi o to ze jest niedaleko mojego domu 300 letni dom ( zamieszkały) była w nim karczma szkoła i sklep przez wiele lat ale to bardzo starzy ludzie, nie wychodzą z domu i nie otwierają obcym więc zapytać też nie mam jak co byście zrobili w takiej sytuacji?? kopac w nocy po kryjomu?? tak sugerował mi sąsiad :)

Jeśli to Twoja miejscowość to z pewnością uda się z nimi spotkać, czasem muszą wychodzić. Można też do nich dotrzeć przez ich znajomych lub rodzinę.
A jeśli naprawdę nie życzą sobie kontaktu czy kopania to odpuścić.
Może nie zabrzmi to najlepiej, ale za jakiś czas z pewnością doczekasz "zmiany stosunków własnościowych"

Jako, że z rolnictwem mało mam wspólnego, to ostatnio miałem wątpliwości z wchodzeniem na pole.Otóż z zasady wiem, że pole, które jest "równe", układające się w "grządki" (z góry przepraszam za mało fachowe nazewnictwo) jest prawdopodobnie zasianym.Kopałem ostatnio na polach, które były elegancko zaorane i problemu nie było.Wchodząc tydzień później dało się zauważyć tę specyfikę, o której pisałem wcześniej, ale na jednym było ewidentnie ziarno, nawet bez rozkopywania, a na drugim nic.
Otóż moje pytanie brzmi, czy po orce zwyczajowo przed zasiewem "równa" się pola i dlatego wyglądają jak zasiane? spokojnie po takim polu można łazić?

Ja mam zasadę prostą , jak pole zaorane jak od grzebienia równiutko i nisko to przezornie nie wchodzę .
Na inne pola w 95% pytam i szukam właściciela .. te 5% to pola gdzieś między miejscowościami gdzie ustalenie właściciela trwało by dłużej niż samo kopanie . Gdyby podjechał jakiś czerwono-siny na twarzy gospodarz z widłami w ręku mam przygotowaną puszkę browara na załagodzenie sytuacji, wtedy grzecznie przepraszam wręczam gift i sprawa załatwiona , przeważnie pozwalają dalej kopać a jak nie to grzecznie schodzę z pola i szukam innej miejscówki .
Kiedyś miałem taką sytuacje że rolnik podjechał bizonem gdy mu chodziłem po polu przeprosiłem i pozwolił dalej chodzić ale zemścił się na mnie w bardzo oryginalny sposób :) .
Samochód zaparkowałem tuż przy jego polu więc podjechał bizonem ustawił się tyłem do mojego auta i włączył cała maszynerie na full efekt był taki że moje auto przypominało snopek siana :P
Oj złośliwy to był gospodarz :)

Witam, jeśli są tu panowie z okolic Nysy (rejestracja ONY), którzy kopali wczoraj rano niedaleko Otmuchowa na zasianym kukurydzą polu i nie tylko a namierzył ich właściciel pola to informuję, że następnym razem nie skończy się tylko na wyproszeniu z pola ale na wezwaniu policji lub przysłowiowych widłach w dupie. Panowie mają szczęście, że trafili na kulturalnego człowieka. Gość od miesiąca pilnuje pola bo dziki niszczą mu uprawy, założył nawet elektrycznego pastucha - więc jak można być tak ograniczonym żeby nie skojarzyć faktów, że urządzenie to nie zostało postawione żeby pilnować gołej ziemi.
Tacy ludzie robią złą markę poszukiwaczom, nie wspomnę o tym że gdyby rolnik ich nie namierzył wszystko poszłoby na mnie. O kopaniu półmetrowych kraterów w oddaleniu kilkuset metrów od wyżej wspomnianego pola już nie wspomnę ... Ale traficie kiedyś ,, na swojego,,.

takim to tylko nogi z d... powyrywać. ja już przez takich gości nie wchodzę do lasu bo ledwo się leśniczemu wytłumaczyłem całe pozasypywane zostawili....