BROMBA napisał(a):
Mniej więcej, z tego co zapamiętałem. Każda osoba która chce używać "legalnie"wykrywacza metalu, musi posiadać licencje a żeby uzyskać licencję musi należeć do stowarzyszenia. Licencja nie upoważnia do niczego i nie zwalnia a wręcz zobowiązuje do poszukiwań na które musi otrzymać pozwolenie. Ma tylko informować np: WKS, przy staraniach się o pozwolenie na "poszukiwania" że osoba ta przeszła szkolenia, kursy, egzaminy z tematyki archeologi, rozpoznawania zabytków itd. itp.
Podczas poszukiwań trzeba będzie prowadzić mapkę na której musimy zaznaczyć znalezisko z danymi GPS. Po "wykopkach" musimy się udać do konserwatora w celu weryfikacji znalezisk.
Osoba ta ma być także pomocna gdy w trakcie badań, poszukiwań archeologicznych będzie potrzebna.
Czyli podczas w/w prac archeolog czy inna uprawniona grupa wystosuje taki wniosek z zapotrzebowaniem na "gościa z wykrywką"do stowarzyszenia. Ta wyznaczy osoby lub osobę która pomoże w pracach.Oczywiście nie odpłatne, co mocno zostało podkreślone.
...tworzą jakieś zasady, jak prosto z kosmosu, jakieś bzdurne pojęcia, legalne używanie wykrywacza metalu, licencje. Z tą darmową pracą na wykopaliskach to ładnie polecieli, to jest odrabianie pańszczyzny, czy już niewolnictwo? Darmowo, można zrozumieć, ale tylko w wtedy, gdy wszyscy łącznie z archeologami pracują za darmo, a takich przypadków jest niewiele. Trzeba być frajerem by pracować, sorry, pomagać w pracach, za darmo i pewnie bez ubezpieczenia na komercyjnych wykopaliskach, a o wypadek przy głębokich wykopach łatwo, niebezpieczne są też możliwe osunięcia ziemi. A co w przypadku, gdy nikt się nie zgłosi z pomocną wykrywką, będzie pręgierz, dyby, czy zatrzymanie wykrywek na miesiąc członkom stowarzyszenia?
Posiadając licencje, w razie jakiejś wpadki nie będzie już tłumaczenia, że nie wiedziałem, że łuska karabinowa z II w.ś., jest zabytkiem, masz kurs z archeologii, rozpoznawania zabytków, będzie kara, albo przejście na bardziej poufny poziom współpracy z archeo. I tak na własne życzenie można zrobić sobie i kolegom koło d..., wystarczy założyć stowarzyszenie i zgodzić się na takie durne zasady współpracy.