Kalciferny napisał(a):
... potem już zakopywałem , nie żebym się jakoś źle czuł z zostawianiem niewielkich dołków gdzieś środku lasu ...
:usta :usta :usta i to pisze eksplorator pasjonata. Środek lasu, zostawię dołki, kto tam zauważy :) nieważne, że zostawia się teren jak pobojowisko :)
Kalciferny napisał(a):
Tak jak masz pod nikiem harnas kolego . różne są prawdy i każdy ma jej trochę po swojej stronie . nie zmienia to jednak faktu że donosicielstwem się brzydzę w każdej postaci . widzisz że ktoś zostawia dołki to podejdź i opierdziel , pogłaskaj szpadlem jak trzeba ale bez donoszenia . spory między poszukiwaczami między nimi powinny pozostać
- gdzie napisałem wprost, iż donoszę lub jestem tego zwolennikiem??? Czytaj Kolega po kilka razy tekst, a później udzielaj odpowiedzi!!! Moje słowa brzmiały:
Cytuj:
myślę iż chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby właśnie czynić to co napisałeś, czyli robić i wklejać fotki, zgłaszać właścicielom gruntów, a nawet odpowiednim służbom. Może niektórych nauczyłoby to rozumu i wybiło z głowy przekonanie... skoro nie jestem stąd, to moge zostawić bajzel... niech się martwią miejscowi...
- może dosłownie odczytałem słowa Kolegi Kawe?
A tak na marginesie. Kolego Kalciferny jakbyś się poczuł gdyby przyszło Tobie zapłacić za coś czego nie byłeś sprawcą??? Jakbyś się poczuł wysłuchując gromów od właścicieli gruntów za to co zobaczyli na swoich polach. Super, jak wierzą Tobie, że to nie Ty jesteś sprawcą... ale wysłuchiwanie wyzwisk i obelg na "kolegów" po fachu też nie jest przyjemne. Kolego Kalci... kiedyś z Kolegami (nie z Koszalina i nie okolicach tego miasta) jeździliśmy w poszukiwaniu fajnej miejscówki... trafiła się stara miejscowość ze starym kościółkiem, licznymi ugorkami-łączkami... przy jednej z takich łączek zatrzymaliśmy się, przebywającą na niej właścicielkę poprosiliśmy o zgodę - wyraziła, ale bardzo prosiła by zakopywać dołki... bo nie chce by jej krowom, które się tam pasły przytrafiło się nieszczęście... może to być śmieszne... krowy, czym się przejmować... ale pomyśl jakie straty poniesie gospodarz, kiedy dojną krowę trzeba będzie zabić bo połamała sobie nogi na niezasypanych dołkach pozostawionych przez poszukiwaczy... dodam jeszcze, że obawy tej kobiety wobec nas były uzasadnione... gdyż powiedziała nam, że przed nami byli już nam podobni, nazostawiali dołków, które musiała sama zagarnywać i co najlepsze... oszukali ją podając się za archeologów... I powiedz mi jak to ROZUMIEĆ, jak ODNIEŚĆ się do tego, jak ZAREAGOWAĆ???
Kalciferny napisał(a):
Panowie nie spinajmy się zbytnio , jesteśmy z jednego miasta ( w większości ) pochodzimy z zupełnie innych grup zawodowych , każdy czym innym się zajmuję , a połączyła nas wspólna pasja . nie ma co na sobie kotów wieszać , ciesze się że dzięki wykrywaczowi miałem okazję poznać tylu kolegów o podobnej zajawce
Mam to szczęście iż nie pochodzę z tego miasta i nie jestem z nim związany oprócz wykonywanego zawodu :)
Kalciferny napisał(a):
Polecam więcej kopania a mniej pisania(i kto to mówi ) a żeby nikogo nie bolało zacznę chyba dodatkowo zagrabiać ślady po butach za sobą
:D :D :D znam Kolegów, po których nie znajdziesz żadnego śladu :):):)
Kalciferny napisał(a):
widzisz że ktoś zostawia dołki to podejdź i opierdziel , pogłaskaj szpadlem jak trzeba ale bez donoszenia . spory między poszukiwaczami między nimi powinny pozostać
- chciałbym to zobaczyć jak "głaskasz" szpadlem ... oj chciałbym :)