harnas napisał(a):
Kolego Kawe, myślę iż chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby właśnie czynić to co napisałeś, czyli robić i wklejać fotki, zgłaszać właścicielom gruntów, a nawet odpowiednim służbom. Może niektórych nauczyłoby to rozumu i wybiło z głowy przekonanie... skoro nie jestem stąd, to moge zostawić bajzel... niech się martwią miejscowi...
PS. Kolego Kalciferny gdybyś od początku stosował się do zasad, nikt na Ciebie by nie naskoczył. Prawda jest taka, iż nieznajomość prawa nie jest żadnym usprawiedliwieniem i nie zwalnia Ciebie od odpowiedzialności. Zaczynasz nowe hobby - najpierw poznaj jego zasady, obowiązki etc.
Tak Mirku. Masz rację.
Jeden z drugim wykopuje wielką japę a jeśli w niej nie ma skarbu to zostawia. Nie będzie jej zakopywał bo zbyt dużo energii stracił na kopanie tej japy, lub nie ma czasu bo musi szybko znaleźć inny sygnał i znowu wykopać kolejną dziurę.
Cytuj:
:D :D :D znam Kolegów, po których nie znajdziesz żadnego śladu :):):)
Wiem Harnaś, że mówisz (między innymi) o mnie. :ang
Zawsze po sobie zostawiam cacy teren. I to bez względu na to czy jestem sam czy z kimś. Łażę od czasów kiedy w dacie jeszcze jedynka była z przodu i nikt nigdy przez te lata nie miał mi nic do zarzucenia w tej kwestii.
Zwykła, normalna, ludzka rzecz. A jak dla kogoś nie jest to normalne to niech sprzeda wykrywkę i będzie miał spokój.
Z wypadów u Ciebie..... pamiętam te denerwujące dziury zostawione przez idiotów. Aż rzygać się chce jak wchodzisz na taki rejon.
Takiemu trza wbić szpadel w dupę i napisać kartkę na plecach, że ten pan będzie już zakopywał dziury..... jak tylko dupa mu się zagoi.
Ale tak jak chłopaki wcześniej pisali.... zawsze znajdzie się osioł, który zostawi po sobie oborę.
PS.
Masz Mirek rację.
Mimo wszystko trzeba o tym pisać.
Pzdr. Luis.