Przesluchalem belkotu tej pani i najdelikatniej mowiac jak tylko potrafie jest niedoinformowana w sprawie uzywania metal detektorow w Anglii.
Jest bzdura wypowiedz o rejestracji. Nie ma zadnego innego obowiazku dla poszukiwacza poza posiadaniem zgody wlasciciela gruntu i przestrzegania zasad dotyczacych poszukiwan i znalezisk.
Zgoda nie musi byc na pismie. (Np. The Crown Estate wyraza zgode na poszukiwania na ich brzegach - plazach morskich jedynie wymagajac zapoznania sie i przestrzegania Terms and Conditions of metal detecting - do niedawna aplikowalo sie o zgode pisemna bezplatna, wypelniajac tylko formularz on- line i na emaila przychodzila potwierdzenie poniewaz uznano, ze to niepotrzebna czynnosc zrezygnowano z niej).
To tez jest zgoda.
Zgody na pismie sa forma umowy miedzy poszukiwaczem a wlascicielem gruntu.
Nie mam pojecia jaka rejestracje miala ta pani na mysli. Byc moze w NCMD?
https://www.ncmd.co.uk Jesli tak to rejestracja nie jest obowiazkowa chociaz moze byc wymagane przez niektorych wlascicieli terenow lub komercjalnych organizatorow zlotow, poniewaz rejstracja w NCMD jest jednoznaczna z otrzymaniem ubezpieczenia na wypadek niezamierzonych szkod jakie moga zostac wyrzadzone przez poszukiwacza).
W NCMD rzeczywiscie jest zrzeszonych ok 30000 osob. Do niedawna byl jeszcze jeden podobny podmiot na rynku cieszacy sie mniejszym zainteresowaniem lecz nie wiem czy jeszcze funkcjonuje.
Byc moze miala na mysli rejstracje w PAS?
https://finds.org.ukBog jeden raczy wiedziec.. ale warto dopytac te pania dla jasnosci przy najblizszej sposobnosci.
Jeszcze slow kilka o tym podziale 50/50 o ktorym takze wspominala ta pani.
Jako wiceprezes SNAP i kolezanka pana Paul'a Barford'a powinna miec swiadomosc, ze wszystkie znaleziska sa wlasnoscia posiadacza gruntu (pomimo iz to detektorysta znajduje owe znaleziska) i zawierane umowy sa wynikiem utartej juz praktyki unikania konfliktow odnosnie roszczen finansowych.
Dla detektorysty dobrze jest zabezpieczyc swoja "dole" na wypadek odnalezienia znaleziska, ktorego wartosc moze byc zrodlem nieporozumien.
Najczesciej jest 50/50 (ale tak byc nie musi).
Nie jest zadnym wyjatkiem, ze wlasciciel gruntu nie zglasza zadnych roszczen co do znalezisk nie bedacych "skarbem" (czyli do znalezisk o relatywnie malej wartosci finansowej) - czyli ktos znajdzie rzymka, jakies sreberka, stare naparstki itp. wlasciciele gruntow zwykle rezygnuja ze swojej czesci (i nie zachodzi potrzeba ciecia znalezisk proporcjonalnie do umowy ;) )
Jesli cos przeoczylem z jej wypowiedzi lub cos jest wciaz niejasne doprecyzuje - prosze pytac.