pawel19781 napisał(a):
Beaviso...powiedz mi tak szczerze,czy nie żałujesz że kupiłeś Vaquero ? ;) Moja przygoda z tym wykrywaczem tak naprawdę dopiero się zaczyna.Czytając niektóre posty można się trochę zniechęcić
Zniechęcić? Do czego? Do jego prostoty? W życiu uważam, że skuteczność wynika często z prostych, przemyślanych rozwiązań, bez zbędnych dodatków rozpraszających uwagę. Dlatego m.in. na co dzień poruszam się pogardzaną przez "internetowych znawców" Octavią II :) A wyboru wykrywacza dokonałem w pełni świadomie. Choć nie miałem wiele czasu w zeszłym roku na wyprawy, to od początku z nim się dogadałem (na standardowej sondzie). Strojenie do gruntu - okazało się to banalnie proste. Od pierwszego wyjścia nie miałem z tym żadnych problemów, to czynność niemal machinalna, odruchowa.
Poprzednio miałem Rutusa (stary model), do którego mam wielki sentyment, nawet kiedyś myślałem, ze jego następca będzie tej samej marki. Niestety, nie odpowiada mi to, że nowe Rutusy są wykrywaczami dość ciężkimi. Poza tym lubię "gałki".
Kupiłem dodatkowo dużą sondę 12x10" DD. I choć ciężko się nią zamiata, to jestem pod wrażeniem jej mocy. Najlepiej czuje duże żelazo - można się zakopać na śmierć, na kolanach, na leżąco. Powinni dodawać murzyna do kopania. Dobra sprawa dla "militarkowców". W przyszłości pewnie dokupię do kompletu snajperkę, jestem ciekaw jak sprawdzi się w paru miejscach. Jedyne czego mi brak, to dobre słuchawki - przede wszystkim wytrzymałe! - z porządnym przewodem, solidnym jackiem i regulacją głośności.
Lipek napisał(a):
Skąd w takim razie ta cena za Vaquero?
Wykrywacz jest stosunkowo tani. U producenta kosztuje katalogowo 525 USD - to jest 1500 zł.
Argo u producenta kosztuje 1800 zł minus koszt wysyłki.
Poza tym istnieje coś takiego jak pozycjonowanie cenowe - niewielu kupiłoby wykrywacz poniżej 1000 zł w przekonaniu, że kupują dobrą, skuteczną maszynę. Mówię ogólnie o świecie. Ludzie patrzą na cenę i zbyt tanie rzeczy nie budzą zaufania. W Stanach i tak uważają, że Tesoro oferuje wielką "wartość w przeliczeniu na pieniądze" (value for money).
A sądząc z samej specyfikacji Argo mógłby kosztować więcej - wykrywacze o porównywalnym stopniu funkcjonalności i komplikacji kosztują rzędu 3000 zł. Ale to wyrób krajowy, którego sprzedaż opiera się głównie na rodzimym rynku - i kto dałby za polski wykrywacz tyle pieniędzy? Dlatego kosztuje tyle, ile zapewnie minimalnie opłaca się producentowi.
M.