Czołem!
varo napisał(a):
Byliśmy też w ekipie poszukującej z Aleksem p. Mikulskiego,udało nam sie go namierzyć, gdy naprawiał hydrofor na działce i zmusic do wspólnej fotki
No, no widzę jakby znajome twarze... Nie mylę się, że z prawej stoi chyba Aleks, a ten mężczyzna obok Pana Samochodzika :jump (Stanisława Mikulskiego) to chyba autor książki "Zbigniew Nienacki. Życie i twórczość", Mariusz Szylak :que
:comp Ryjec napisał(a):
Chodziło mi Teście o ten, co w stodole wykopali
A... to co innego. Faktycznie, Twoje spostrzeżenia nie są pozbawione podstaw. No, no, wierz mi że autorzy nie przepadają za takimi momentami, gdy okazuje się, że jednak nie są nieomylni :jump
O odkryciu w stodole autor w TSD napisał(a):
Wybrany w glinie dół miał mniej więcej rozmiar metr na metr i jakieś siedemdziesiąt centymetrów głębokości. W bocznych ściankach wykopu dostrzegłem regularne wgłębienia.
- Tu stały dwie metalowe kanki na mleko - mruknąłem, wskazując ślady Martiemu.
Każda nich musiała mieć pojemność kilkudziesięciu litrów. Pod koniec wojny Niemcy często kryli w nich rodzinne pamiątki, dokumenty, kosztowności,
(...) /kilka stron dalej watek kończy się opisem:/
Nie pozostało nam nic innego, jak w końcu zasypać wykop. Zeszło nam sporo czasu. Mniej więcej co dziesięć centymetrów postanowiliśmy ubijać ziemię, żeby za dużo jej nie zostało po zasypaniu dołka. Ale i tak troche zostało. Ważne, że zdążyliśmy przed obiadem.
Niezaprzeczalnie przy zasypywaniu tak dużego wykopu wzruszona ziemia ma znacznie większą objętość i nie mieści się w nim mimo starannego ubijnia. Tak jest nawet wtedy gdy z wykopu wyciągnie się jakiś całkiem duży przedmiot (np rurę kanalizacyjną). Ale faktycznie, masz rację, że wyciągniecie z wykopu dwóch "baniaków" na mleko wytworzyłoby na tyle dużo pustki, że ziemia swobodnie zmieściłaby się z wykopie, zwłaszcza przy ubijaniu. No, to mamy pierwszą historyjkę z rodzaju "Nie taki autor doskonały" :roll:
Muszę się przyznać, że przy wielokrotnym przerabianiu, szlifowaniu fabuły, przenoszeniu wątków z miejsca na miejsce i zmianach w chronologii akcji, takich niebezpiecznych "michałów" powstaje zawsze sporo. Na przykład podczas ostatniej korekty, już na egzemplarzu zerowym (gotowej książce wydrukowanej w 1 egz. dla autora) dostrzegłem, że jeden z bohaterów został postrzelony na froncie już po powrocie z frontu :) (tak wynikało z dat). Na szczęście udało się to naprostować i do druku poszła logiczna wersja zdarzeń.
Podobnie było z kościołem w Starych Dunajczyskach - podczas pisania nie mogłem się zdecydować czy ma być z cegły (tak jak gotyckie kościoły w Małopolsce czyli u mnie) czy kamienny, tak jak to bywa na Dolnym Śląsku, gdzie toczy się akcja. Kilka razy zmieniałem wersje, aż zdecydowałem się na świątynię z kamienia ale i tak bodaj w dwóch miejscach powieści zostało mi kilka cegieł ;) No ale to jest do wybronienia, bo nawet w kamiennych kościołach zdarza się, że wpóźniejszym czasie np. schody na wieżę wykładano kładzioną na płask cegłą :)
No cóż, nawet klasycy gatunku i tacy mistrzowie jak Nienacki mają na swoim koncie nie byle jakie wpadki. Sam wytropiłem jak wyżej wymieniony zgubił podczas pisania jednego z "samochodzików" cały dzień i tuż po śniadaniu zapadła ciemność :o Uważni czytelnicy tropią takie wpadki u swoich ulubionych autorów na pęczki.
:pa
Test