Opowieść dziadka kolegi. Jego ojciec był żydowskim adwokatem w Lublinie który niezbyt dobrze zarabiał. Była Pierwsza Wojna, front szedł dosyć szybko do Lublina, Rosjanie stosowali taktykę spalonej ziemi. Kazali się ewakuować z folwarku w którym on prowadził sprawy prawno-finansowe. Właściciel majątku widząc że Kozacy fajczą folwarki i rozbierają chałupy na deski do okopów niekoniecznie dowierzał zapewnieniom ochrony mienia przez Rosyjskiego oficera i poradził się biednego adwokaciny jako zaufanego człowieka. Biżuterię łatwo schować i wywieźć, gorzej z cenną porcelaną którą zbierała teściowa właściciela, wiadomo wojna i na wozach może się potłuc, ciężkie w dodatku, zabiera dużo miejsca. A że adwokacina był łebski to wpadł na diabelski koncept. Zamówiono u stolarza krzyż i w nocy chyłkiem pośrodku lasu przybyła nowa mogiłka kawałek od leśnego duktu. I miejsce oznaczone i nikt nie zwróci uwagi w strefie przyfrontowej na naruszoną ziemię obok takiego znaku. Front się przewalił, ale czasy były niespokojne, troszkę bandytów się porobiło w okolicy Lublina, właściciel walczył z Bolszewikami, więc nie spieszono się zbytnio, a fajans w ziemi może poleżeć. Po 1921 roku spalony folwark trzeba było odbudować, wzięto więc adwokata, dwóch stójkowych do ochrony i pojechali do lasu. Zakopywali w nocy, w dzień po drodze przez las stwierdzili że, po pierwsze są pewne niezgodności na którym odcinku ścieżki trzeba zejść z niej. Po drugie, w lesie podczas wojny krzyży przybyło i są zrobione przez tego samego cieślę na to samo kopyto. Po trzecie teren się zmienił po przejściu wojny, przybyło troszkę dołków strzeleckich, ubyło troszkę drzew od ostrzału artyleryjskiego a przybyło lejów, troszkę zarosło tam gdzie przedtem nie było krzaków. Zmiany nie były na tyle drastyczne żeby nie trafić, ale wystarczające żeby było o wiele ciężej odnaleźć. Trafili za drugim razem, tą pierwszą pomyłkę rozpoznali dosyć szybko po zapachu. Ale kilka godzin im zeszło na szukaniu :D Wniosek z tego taki, po sześciu latach jeśli im było trudno znaleźć tak specyficzny znak, to po dwunastu by już za boga nie znaleźli :) No i że depozyty nie tylko bywają na Dolnym Śląsku i z ostatniej wojny :)
Ps. Folwark i tak splajtował jakiś czas potem podczas Kryzysu w latach trzydziestych i żaden łebski adwokat już nic na to nie poradził że porcelanę do cna wysprzedano :)
|