To nie kamień. To drzewo - napis Baum. Oczywiście przy drzewie kundel i buda - strażnik depozytów 3 rzeszy ;-). Jak już była zgoda na szukanie (w zasadzie to sam gospodarz nas znalazł i zaprosił, nie wiem czy o tym wspominałem) to miejsce przy drzewie poszło na pierwszy ogień. Mało tej jabłonki chłopacy nie przesadzili w ferworze walki o złoto. Jeden zajął się odwróceniem uwagi psa, oczywiście bez nadgryzionej nogawki przez kundla się nie obyło. Zanim go gospodarz odwiązał bilans wynosił : jedna naderwana nogawka, krater w ziemi jak po bombie i zszokowany pies co od X lat pilnował czegoś czego tam nie było.
Druga ekipa zabrała się za pozostałe miejsca. Tamci przynajmniej nie byli narażeni na wściekliznę i walkę z kundlem. Zakończyli prace głębinowe z podobnym efektem. Pozostało jeszcze poczekać na jednego gagatka, który płoszył kury w szopie na strychu i zrywał deski (w zasadzie podnosił, bo wcześniej gospodarz sam myszkował pod podłogą i gdzie popadło). Jak już opadły emocje, minęła pierwsza fala gorączki złota, chłopacy powwyłączali wykrywacze to powoli zaczęli w głowach włączać proces myślenia i analizy . Oni szukali, a ja jadłem poniemieckie śliwki węgierki z drzewa na górce bo była jesień i obserwowałem cały ten cyrk, bo niby plan działania mieliśmy, ale w gorączce złota nawet najlepszy plan idzie w pierony. Jak już tyle osób przed nami nie znalazło schowka to znaczy, że coś jest na rzeczy. Cały sekret tkwi w planie (oczywiście wcześniej był przetłumaczony, w rozpisce jest dokładnie co i gdzie ma być schowane). To był przebiegły Niemiec. Wiedział, że pamieć ludzka jest zawodna, może też nie dożyć powrotu do haimatu, a zrobią to synowie , ale przez lata plan może wpaść w niepowołane ręce więc plan rozrysował, ale schowek zakodował.
Trzeba oddać honory Wojtkowi "Oki", bo to on wtedy był mentorem całej tej akcji
http://riese-inne.blogspot.com/2015/09/ ... karby.html