A jest a to paragraf?

Serio?
To wygląda mniej więcej tak: Przyjeżdża do mojego domu policja i mówi,że mają doniesienie,że grabiłam stanowisko archeologiczne. W związku z tym mają już gotowy nakaz prokuratorski i przystępują do przeszukania i przesłuchania w charakterze świadka .Nie mam zabytków z wykopalisk,ale mam jakieś blaszki, stary scyzoryk,nawet druty na tarasie,cynę do lutowania no i kamienie magnetyczne i he he niemagnetyczne też...Wszystko to zawijają wraz z wykrywaczem i łopatką...i nic od 5 miesięcy. Tak jak mówię ,nigdy się nie zdarzyło aby patrol policji sam z siebie takie męczenie materiału uskuteczniał.Ale każdy donos trzeba sprawdzić. Jak się sprawdza to jest sprawa. Jak już jesteś w trybach maszyny to to trwa ...i nie ważne ,że będą mi musieli zwrócić moje kamienie i wykrywacz. Nawet nie chcę myśleć o sytuacji gdy ciałem się staje powiedzenie " dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie". Chodzi o to ,że to mój stres mój czas i pieniądze na ewentualnego adwokata,który powie,że do niczego się nie przyznaję.
Jeśli kolega ma inną wiedzę to bardzo proszę o konkrety jak się przed taką sytuacją bronić.

Może jest , a może nie ma... to jest bez znaczenia. Policjanci wysłani na "akcję" nie są biegłymi i nie muszą się znać. Jeśli znajdą przy kimś, błąkającym się po polu z wykrywaczem, przedmioty ,które mogą dawać przesłanki , że są zabytkami archeo, to zwyczajnie zawiną klienta na zeznania, zabezpieczą przedmioty oraz wykrywacz jako "narzędzie zbrodni" i będą czekać na opinię biegłego. A jak wiadomo biegli się nie spieszą , więc z biegania z wykrywką nici.
A tak naprawdę wszystko zależy od tego jakie policjanci mają dyrektywy. W łódzkiem,w powiecie w którym mieszkam jest duży nacisk na detektorystów ze strony pewnej pani prokurator, więc trzeba zdecydowanie bardziej mieć się na baczności i mieć na polu puste kieszenie i w domu ogarnięte na ewentualną niespodziewaną wizytę.
Znajdą się zapewne interlokutorzy , którzy będą twierdzili , że piszę bzdury, bo polskie prawo , konstytucja , przepisy, wolność , etc. Zgadza się , ale te elementy działają w państwach prawa , gdzie urzędnicy odpowiadają za swoje błędne decyzje ,a u nas póki co z jednostką można zrobić wszystko.Możemy się bronić i wybronić , ale to jest kosztowne i trwa zbyt długo.

Wg Twojego opisu - na tej zasadzie mogą Ci wmówić, że piłeś, prowadząc samochód i np. zabrać Ci tenże samochód jako potencjalne narzędzie zbrodni, której jednak jeszcze nie popełniłeś, bo nikogo ie przejechałeś... :D

Szczerze mówiąc tak to trochę wygląda ...Przecież z reguły takie przeszukania i przesłuchania odbywają się w charakterze świadka . Ty wcale nie musisz widnieć nawet na nakazie jako podejrzany . Ale ktoś coś widział , doniósł i jest konkretny powód przeszukania- paragraf z ustawy o zabytkach , głównie o niszczeniu zabytków , przywłaszczeniu zabytków itd .

Bzdury. Konkretne zarzuty, a nie podejrzenia, domysły, domniemania... :D

No niestety muszę kolegę rozczarować . Jeżeli uważasz że musisz mieć postawione zarzuty do przeszukania i zatrzymania wykrywacza i innych przedmiotów to jesteś w głębokiej niewiedzy . Ja od 5 miesięcy nie mam swojego wykrywacza a nie jestem podejrzana i nie mam zarzutów póki co. ... czekam jeszcze miesiąc i sładam skargę , bo nie wiem jak teraz ale przynajmniej kiedyś obowiązywał okres pół roku o terminie wszczęcia postępowania .
Z całą pewnością nie piszę niestety bzdur . A bardzo bym chciała by to nie była prawda .

Można oczywiście zastosować zasadę "na władzę nie poradzę" ale grunt, to znajomość prawa oraz nie dać sobie wejść na głowę z byle powodu i dać się zastraszyć. Różni urzędnicy, którym się wydaje, że Pana Boga za nogi złapali - lubią występować z pozycji władzy i siły, ale szybko miękną jeśli nie mają konkretnych argumentów popartych przepisami prawa.

Zapewniam, że nie dałam się absolutnie zastraszyć . A policja działa pòki co zgodnie z prawem . Dostali doniesienie , namierzyli nas . Prokurator wypisał nakaz .Przyszli znaleźli wykrywacz i jakiś złom więc go zabezpieczyli . Biegli z opiniami się nie spieszą , póki co nawet nie mam się na co poskarżyć .

@Krzychu czytając Twoje posty pełne pewności siebie zakładam,że temat znasz z autopsji i nie raz i nie dwa stróżów prawa sprzed własnych drzwi pogoniłeś :1

Gdybym np. chodził po stanowiskach archeo, to bym z policją nawet nie dyskutował, tylko pochylił głowę. Chodzenie z wykrywaczem jest przy spełnieniu kilku warunków całkowicie legalnym zajęciem i większość (również :cop ) doskonale o tym wie, bo sami również w ten sposób spędzają wolny czas, więc "straszenie dziada kożuchem" nie ma sensu ;)

@krzychu_ . Ok , rozumiem ,że jesteś teoretykiem "i wiesz". Gdy już się staniesz praktykiem i będziesz wiedział jak wygląda rzeczywistość , to zapewne będziesz głosił inne tezy.
Póki co jednak nie wprowadzaj innych w błąd kategorycznie twierdząc , że za legalne chodzenie z wykrywką nie mogą zostać poddani opresji aparatu państwowego. Prawda jest taka , że mogą i tak się dzieje. Wraz z mężem jesteśmy tego najlepszym przykładem. viewtopic.php?f=9&t=180659

:1

Powiem tak: "jak ktoś chce psa uderzyć, to i kij się znajdzie". Pomyłki, nadgorliwość lub celowe, bezprawne działania służb zdarzały się, zdarzają i zapewne będą się zdarzać nie tylko w przypadku ścigania "poszukiwaczy skarbów". Przykro mi, że taka sytuacja spotkała Ciebie i Twojego Męża, ale nie można tworzyć wokół tego jakiejś psychozy.

@Krzychu . Jest jak jest, Ty mieszkasz gdzieś na Błękitnej Planecie,a my w łódzkiem. Tobie się wydaje , a my doświadczamy. Ty mówisz o psychozie , a my , że wszystko się zdarzyć może i że należy mieć to na uwadze biegając z piszczałką po polach.
Każdy ma swój rozum i wyciągnie wnioski , które są mu najbliższe.
:1