Mnie kiedyś poproszono o odnalezienie 2 wierteł do odwiertów pod np. żwirownie. Wycieczka z kumplem jego przyszłym teściem i szefem teścia na pole gdzie sie ubiegłego roku złamały. Podjeżdżamy, patrze a tam kukurydza po kolana. No nic do roboty, przy okazji dowiedziałem się że wiertła warte są 7 zielonych PLN :) jakoś po 15 minutach yessst wyraźny duży sygnał odkopuje i jak w morde strzelił jest świeder :) szef teścia myślałem że wskoczy na mnie i wyściska, jakaż była jego radość :) Jak to zwykle ja nic nie chciałem za "usługę" ale i tak dostałem 30 PLN i :zdr
Druga przygoda to poszukiwanie zagubionego lemiesza, rolnik prosił mnie i 2 kumpli na wiosnę by odnaleźć mu oderwany lemiesz. Zagadał nas dopiero jak wracaliśmy z jego pola już z fantami. No nic w tym tygodniu coś tam miał już przeorane na polach więc lecim się zapytać gdzie można a gdzie nie pobiegać z kijem. Tu i tam a o lemieszu pamiętacie hehe ... trochę połaziliśmy po zaoranych polach aż przyszedł czas by gościowi odnaleźć zgubę. Podjeżdżamy a tam pole na którym sterty gruzu wielkości wiaderka, na dodatek zasadził tam drzewka, olchy na wędzenie więc o orce nie ma mowy no i najlepsza była ta trawa, krzaczory takie że nas tam ledwo co było widać. Gadka szmatka że z tamtej strony pola gdzieś tak na środk, no spoko to lecimy. Gościu wskoczył w traktor i kosił pole obok, a tu wszędzie piszczy, żeźnia jakaś same pręty zbrojeniowe z gruzu, ooo pierwszy sygnał wyraźny i spory po około 5 min. Kopie ... patrzę ... i jest lemiesz, pokazuję pacjentowi i jak go zobaczył myślałem że z traktora spadnie jak wyskoczył z niego i gada do mnie, muza w traktorze na full zacział że nie pogadamy bo za głośno, wrócił się przyciszyć znowu skok z ciągnika i 10 min podziekowania :) 20 min rozmowa na temat naszego hobby. Gościu aż 2 cm nad ziemią ze szczęścia biegał. Nagroda dożywotnie pozwolenie na prześwietlanie jego pól cewką :)
Ogólnie widziałem radość i wdzięczność u tych obcych mi ludzi, ależ jaka była moja wewnętrzna radość gdy obje misje udało mi się wykonać :)
|