Zgadzam sie z przedmowcami. Aska72 Masz duzo racji. To w rewolucjach zrzucilismy kajdany. Jako ludzkosc. Ale te rewolucje byly narzedziem do osiagniecia wladzy, ktora wykorzystano niekoniecznie dla dobra tych, ktorzy ja wywalczyli. To bylo dobre na potrzebe chwili i tak dawno temu, ze wskrzeszanie ideologii rewolucjonizmu nie znajduje zrozumienia. Zdewaluowalo sie. Jesli sie gdzies jeszcze odradza to jako mit, dla gawiedzi. W naszych polskich warunkach "bojownicy socjalistyczni" nie umieja znalezc sposobu na zaistnienie, dlatego chwytaja sie skompromitowanych rozwiazan i postaci i przepadaja. Czy sa potrzebni? Sa i beda. Ale nie w formie reliktu, artefaktu wykopanego z popiolow po stosie na, ktorym slusznie sploneli. Moze na tym portalu nie jest to przyjete ale powiem wyraze sie slowami poety. Niecierpliwi moga przejsc bezposrednio do ostatniej zwrotki:
Nad nami – noc. W obliczu gwiazd ogłuchłych od bitewnych krzyków, jakiż zwycięzców przyszedł czas i nas odpomni – niewolników?
Pustynię, step i morza twarz mijamy depcząc, grzmi karabin, zwycięzców krzyk, helotów marsz i głodny tłum cyrkowych zabaw.
Wołanie, śpiew, pariasów wiara, łopocze wiatrem wrogi znak, krojony talar, łokieć, miara, i chodzą ciągle szale wag.
Niepróżno stopa depcze kamień, niepróżno tarcz dźwigamy, broń, wznosimy czoło, mocne ramię i okrwawiamy w boju dłoń.
Niepróżno z piersi ciecze krew, pobladłe usta, skrzepłe twarze; wołanie znów, pariasów śpiew i kupiec towar będzie ważył.
Nad nami – noc. Goreją gwiazdy, dławiący, trupi nieba fiolet. Zostanie po nas złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń
Chcialem tym wierszem powiedziec o jakims rozczarowaniu pojawiajacym sie gdy opada bitewny kurz. Pasuje do kazdej opcji i kazdego zjawiska. Dzis gdy w kraju w ktorym, ofiary poniesli prawie wszyscy jesli nie z rodziny to znajomi, widze polglowka hajlujacego dla "wielkiej Polski" to wlasnie ta ostatnia zwrotka mi sie przypomina. I tak samo to dziala z "czerwona zaraza".
|