Sugerujesz kolego frank, że powinniśmy bojkotować system pozwoleń, piszczałki zawiesić na kołku w piwnicy a wolny czas zamiast na polu spędzać przy piwku na działce wspominając dobre wykopkowe czasy? Ja tam wolę jednak z piszczałką pobiegać.

:za

Kiedyś to były fajne czasy...........

No, nic dodać nic ująć. Taki delikwent kupuje sobie ,,święty spokój,, za osiem dych z hakiem i robi co mu się podoba. Przecież po zejściu z pola nikt mu rewizji nie robi to może co lepsze ukryć a śmieci da konserwatorowi. Te papiery to niezła przykrywka do niecnych zachowań. Kto normalny wywaliłby za free osiem dych za pochodzenie sobie po polu. Jak jest inwestycja to musi być interes a wkład musi być bo żeby wyjąć to najpierw trzeba włożyć. Nie wierze że ktoś wkłada kasę na pozwolenie,jedzie ze 300km żeby państwu zrobić prezent ,to nie w tym kraju takie numery. :666

No cóż ... każdy sądzi po sobie :roll:

Tego typu komentarze pokazują niezbicie, że jest część społeczeństwa zupełnie niedojrzała by pretendować do miana społeczeństwa obywatelskiego. Niestety komuna wykształciła taki typ postrzegania świata, że wszystko co się robi musi się w jakiś sposób opłacać ekonomicznie. No cóż, vanitas vanitatum et omnia vanitas...

No tak frank , po co tyle starań na zezwolenia itp , skoro i tak nic nie możesz sobie legalnie zatrzymać , ryzykować że wejdą ci na chatę :cop i przy okazji zwiną ci co im się spodoba , np . stary zegar czy obrączkę ślubną :roll: . Po co narażać swoją pupę dla jakiś tam zabytków skoro i tak trzeba je oddać a co ciekawsze i tak potem gdzieś wypłyną z muzeum .

Zakładając mi kaganiec z debilnych decyzji, nakazów,zakazów, zawsze, czy to w pracy czy prywatnie, załącza mi się opór i sprzeciw. I niech podniosą karę nawet do dożywocia to z piszczałka będę chodził a żadnego zabytku, jeśli znajdę, nie oddam. Niech gnije dalej w ziemi. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubańczykom. Zero współpracy z betonem itd dopóki jestem przestępcą. Współpraca z nimi przypomina mi współpracę żydów z Niemcami jako donosiciele zydowska policja czy kapo. Niby współpracownik a wczesniej czy później szedł do gazu. Jakiś czas czuł się bezpieczny i co z tego. Mogę oddawać wszystko co znajdę, współpracować, pomagać ale jako wolny człowiek, inna opcja nie wchodzi w grę.

Jeśli myślisz kolego,że Tobie na chatę nie wejdą tylko dlatego,że chodzisz z pozwoleniem to gratuluję naiwności. Temat wałkowany wielokrotnie i żadnych wniosków. Jesteś taki pewien swoich racji to zrób donos" kontrolowany". Panowie przyjdą i też Ci zabiorą "przy okazji stary zegar czy ślubną obrączkę". Aż do wyjaśnienia sprawy.
Jeszcze w ubiegłym roku zastanawialiśmy się czy nie starać się jednak o pozwolenia na poszukiwania. Po pewnych drobnych doświadczeniach z różnymi WUOZ-ami i obserwacjach tego urzędniczego bajzlu,doszliśmy do wniosku ,że urzędy nie chcą tak naprawdę współpracy z poszukiwaczami. Nie ma opcji żeby współpracować ze wszystkimi na bazie pozwoleń. U nas sugestia była wyraźna: Tak pojedynczo? Indywidualnie ? To kiepsko...najlepiej zróbcie stowarzyszenie. I ja wiem co prawda,że bez stowarzyszenia pewnie też by się udało,ale to tylko do czasu gdy są nas dwie trzy osoby. Bo teraz ...jak wyobrazić sobie ,że wszyscy nasi koledzy po kiju z regionu ,zgłaszają się do naszego WUOZ-u ,to nie ma opcji aby każdy indywidualnie dostał takie pozwolenia. Nie ma opcji technicznie i pod każdym innym względem. Skoro urzędnik nie jest w stanie przez 3 dni,przyjechać do przedmiotu znalezionego i pozostawionego in situ,nie może też ocenić (szybciej niż w ciągu tygodnia)czy 250 letni kasztan -zabytek uszkodzony podczas burzy należy wyciąć czy jakoś da się zabezpieczyć...to o jakiej współpracy z całą rzeszą poszukiwaczy my mówimy ? System pozwoleń nie jest stworzony z myślą o współpracy. To sztuczny twór, wymyślony na "odpierniczcie się od nas ,daliśmy wam furtkę ,żeby nie było ,że całkiem nie można...A,że furtka to wąskie gardło i nie wszyscy się zmieszczą to insza inszość. :) Są to opłacalne dwie pieczenie przy jednym ogniu. W przestrzeni publicznej wisi przekaz,że: przecież można w naszym kraju poszukiwać zabytki legalnie. Z drugiej strony świetny pomysł aby wsadzić kij w szprychy całego środowiska poszukiwaczy,dzieląc je od środka. I tak zakładając ,że jest nas 100 000 to przyjmując,że jakieś 10 % działa w oparciu o pozwolenia to cała reszta jest złoczyńcami. I sądząc z wypowiedzi kolegi mario123, około 90 % swoich kolegów uważacie za grabieżców co nie chcą oddawać zabytków. :o . I wychodzi na to ,że skoro my jesteśmy dla kolegów "grabieżcami"to my śmiało możemy nazywać kolegów kolaborantami.

Nie znam, nie widziałem...

Już nie raz pisałem, że procedury uzyskania pozwolenia na poszukiwania nie były opracowywane z myślą o przypadkowych i indywidualnych chętnych na taki papier.


Czyli uważasz że, społeczeństwo obywatelskie to takie, gdzie urzędnicy mogą bezwzględnie wykorzystywać uczciwość i dobre chęci zwykłych ludzi, terroryzować policją i sądami za wydobycie z gruntu pogiętej, aluminiowej łyżki, tak ?

Zupełnie nie o to mi chodziło. Ja nie oceniam stanu prawnego. Zwróciłem tylko uwagę na to, że część społeczeństwa nadal nie uznaje bezinteresownych postaw za coś normalnego. Kwintesencję tego znaleźć można w tym cytacie.

Czy te przepychanki słowne prowadzą do jakichś wniosków? Przypominam, że temat wątku brzmi: "Czy od 02.01.2018 zdarzyły się incydenty z policją?"

:sciana A była kiedyś propozycja, aby udział w dyskusjach na Forum był uzależniony od wieku użytkownika. Trzeba się było przy tym uprzeć.

Dziwisz sie ? bo ja absolutnie, takie sa konsekwencje wykorzystywania a w zasadzie naduzywania wolontariatu i zerowania na ludzkiej checi bezinteresowanej pomocy, kto sie raz a najczęściej kilka razy paskudnie sparzył, wiecej sie nie da nabrac , chocby nie wiem na jakie szczytne idee sie tym razem powoływano.
Wracajac do naszego ogrodka, absolutnie sie nie dziwie glosom ze zero współpracy czy zero oddawania czy zgłaszania jakichkolwiek znalezisk, jesli bedzie wola współpracy z tamtej strony i bedzie ona na zdrowych zasadach, to mozna pogadac, na razie nie ma o czym, nie po to poświęcilem temu hobby polowe swojego zycia inwestujac w wiedze żebym robił komuś dobrze za darmo, szczególnie ze ten ktos zamierza wykorzystac mnie instrumentalnie, a potem sie pozbyć, bądź zniszczyć jako potencjalną konkurencje.

Przeczytaj ze zrozumieniem . Chodziło mi że po całej procedurze uzyskania pozwoleń itp nie mamy żadnej pewności że nie wejdą ci na chatę i zgarną to co w oko wpadnie , a jeśli chodzi o donosy to dziękuje Ci bardzo , nie skorzystam . Należę do innej grupy ludzi w której tkwi jeszcze jakaś resztka honoru i jeszcze jedno , nie latam po polach z żadnymi kwitkami , i nie uważam tutaj nikogo za grabieżców a wręcz przeciwnie odradzam w tych ciężkich czasach zgłaszania i przekazywania jakichkolwiek znalezisk .Z natury nie chodzę tam gdzie mnie nie chcą .