Witcher, całkowita zgoda, moje doświadczenia podpowiadają to samo, dodałbym jeszcze do tego zestawu peacemakera 1873 , gdyby nie to, że to bardzo słabo udokumentowana konwersja wsteczna i bez prasy dziada nie załadujesz gdyż oryginalnie peacemaker byl od zera zaprojektowany na scalone i konstrukcyjnie nie przewidziano do niego pobojczyka ...ale jak juz go w koncu załadujesz to strzela się fajnie.

Sowa, akurat pisze o replikach ktore maja obecnie po 50 lat, nie wiem ile w tym prawdy, ale pokutuje opinia ze repliki z tamtych czasów sa jednak wykonane z lepszych materialów niz współczesne,nie badałem tego metalurgicznie :lol: natomiast faktem jest ze zarówno te stare jak i obecnie produkowane repliki sa z jakosciowo lepszych materiałow niż znaczna wiekszość oryginałow z epoki, bo oprócz produktów renomowanych wytworni, ktore pilnowały jakosci ale sie tez ceniły, obecne byly na rynku w dużych ilościach pirackie kopie, klepane przez różnych kowali pokątnie, tanie jak barszcz, ale bardzo często rozpadające sie nawet po kilku strzałach, czyli osławione Saturday night special :666
Oczywiście ze broń jak kazde urzadzenie mechaniczne w koncu sie zużyje, ale nie twierdziłbym tak kategorycznie ze to połaczenie na klin jest nieudane, w koncu bylo w użyciu naprawde kupe lat i jak pokazalo życie, sprawdzało sie nienajgorzej.

Przy replikach rewolwerow CP tak to nie dziala, wiekszy kaliber często bywa nieco lżejszy niz mniejszy ...wiesz czemu? producenci idą po bandzie i robia ten sam rewolwer w tych samych gabarytach ( bo taniej produkowac jeden element a potem dostosowywać go do potrzeb) w dwoch kalibrach i na rewolwerze w 44 jest mniej stali na lufie i bebnie (bo wiekszy kaliber) niz na tym samym rewolwerze ale w 36, skutkiem czego te w kalibrze 44 są nieco (ale nie jakos zauwazalnie) lżejsze, dlatego też przyznac trzeba uczciwie że część replik to nie wierne kopie broni z epoki, a raczej mniej lub bardziej udane wariacje na temat.

Generalnie masz rację. Miałem kiedyś w rękach Colta sprzed 100 lat i wszystko działało ładnie, ale luz bęben lufa był spory i podejrzewam że robiono to z rozmysłem, by po kilku strzałach nagar nie blokował bębna.
Z tym kalibrem lufy jest to prawda, ale generalnie broń konstruowana z założenia do większego kalibru i naważki (np Walker) jest masywniejsza niż ta do mniejszych kalibrów - np 31.

Co do Colta to najmniej udaną repliką CP jest Cattleman , jego konwersja wsteczna ma wadę fabryczną - kurek uderza tylko w połowę kominka, przez co dwa razy szybciej go sklepuje. Przy konwersji wstecznej nadal jest pobojczyk do wywalania łusek - zupełnie zbędny, strzelałem z takiego malucha kiedyś 3,5 cala - fajny kawałek żelaza, ale w krótkim trzeba odkręcić na stałe ten pobojczyk aby sprawnie wyjmować bęben.

Sowa, mam Remika Calvary, jak i rewolwer w kalibrze 44, 5,5", karabinek jest fajny, ale w Colcie bym mógł dokładać kolbę oraz zmieniać lufy. Fakt, trzeba by tak dobrać szpeje, by każda lufa miała przyzwoitą osiowość oraz właściwe luzy oraz szczelinę. Ale w życiu zawsze jest coś za coś. Remington wydaje się łatwiejszy w ładowaniu. Witcher, nie wiem, czy jakoś Colty łatwiej się zacinają od Remików z powodu pozostałości kapiszonów. To chyba zależy, na jaką partię kapiszonów trafisz, wydaje mi się, że niektóre lepiej fragmentują, inne nie. Nie mówiąc już o tym, że ten sam rodzaj kapiszonów z jednej partii ładnie odpala, a inne pudełko i już dużo niewypałów.

Niestety tak sie konczy zrobienie czegos co faktycznie w epoce nie istniało ( choc podobno jest gdzies w USA epokowy egzemplarz konwersji wsteczne tego modelu - nie wiem, nie widzialem fotek)

Przepraszam za literowke kal.36

Tylko czekałem aż Ryjec wejdzie w temat :D Poczytać i posłuchać mądrego z doświadczeniem w temacie, to nigdy strata czasu :)

Ech, Długi, przeceniasz mnie, jestem tym zażenowany :oops: Dopiero zdobywam doświadczenie, i im dłużej to robię tym bardziej mnie to uczy pokory ;)

Odciongni kurek w colcie, to zobaczysz otwór idealnie przystosowany do indeksowania całych nawet kapiszonów. Prosto w teile.

Trzeba zrobić jak ja mam 6 sztuk ,rózne kalibry i modele ,kolekcja sie powieksza i dalej mam niedosyt co prawda.Pierwszy był szerif 44 z 5'' lufą do dzisiaj ulubiony i dla mnie najpiekniejszy.

Dokładnie, z tego tytułu rozbieralem juz moje colty przynajmniej dwukrotnie, pod tym względem remington jest jednak bardziej przemyślany.

Heheh te rewolwery to troche jak nałóg, niby wartość kolekcjonerska niewielka, bo to współczesne repliki , ale zabawa przednia- pełne retro :D , z tego sie strzela zupełnie inaczej niz z współczesnej broni krótkiej.

Jak już postrzela ktoś ze współczesnej to czuć różnicę - wyraźnie na korzyść współczesnej. Mniejszy gabaryt, mniej zachodu z ładowaniem, więcej strzelania, mniej zacięć i mniej czyszczenia. No i po wywaleniu całego magazynka widać tarczę, a nie kłęby dymu. Jednak efekt końcowy na 25 metrów na tarczy podobny.

Dla mnie przeskok był w drugą strone, wcześniej mialem juz doswiadczenia z bronia nitro krotka i dlugą i po pierwszym strzale z navy bylem zaskoczony, bo spodziewalem sie czegos innego np wiekszego odrzutu, sadzac po kalibrze, tu rzekł mnie archaizm tej broni , jej uroda ( co by nie powiedziec te rewolwery sa zwyczajnie ladne ) i klimaty ze spagetti-westernow :lol: , nigdy nie traktowalem tej broni jako erzacu wspólczesnej co sie czesto zarzuca jej posiadaczom bo po pierwsze pomysł z praktycznego punktu widzenia kompletnie bezsensowny, po drugie nie musze, bo mam.

Kopnięcie z CP jest bardziej miękkie (pocisk stopniowo rozpędza się w lufie, a nie od razu dostaje właściwej prędkości jak przy prochu nitro), strzelało z CP się przyjemniej. Z powodu upierdliwego czyszczenia i suszenia sprawiłem sobie kiedyś inoxa, łatwiej go myć i nie rdzewieje.

Teraz sobie dopiero pogmerają przy czarnoprochowej:

https://pomorska.pl/strzaly-w-szkole-w- ... 1-14164383

https://wiadomosci.wp.pl/brzesc-kujawsk ... 791729793a

No to sądzę, że zaorane. W świetle wydarzenia tak silnie oddziałującego na emocje jak strzały w szkole, żaden choćby najbardziej logiczny argument za niezaostrzaniem przepisów nie wygra.