najbardziej sensowym sposobem jest podpięcie się pod osobę która takie uprawnienia ma ale nie ma doświadczenia czyli nie ma umiejętności . Trzeba odwiedzić archeologów i muzea i pokazać efekty swojej pracy , koszty generowane przez dyplomowanych są bardzo wysokie ( kiedyś znałem przykłady ale już nie pamiętam ale było mówiąc kolokwialnie grubo ) łatwo zrobić im konkurencję

Wybacz ale skąd masz taką wiedzę ? nie zamierzam się z tobą spierać ale to nie tak

Takie rozwiązanie nie jest mi kompletnie na rękę. Po pierwsze moje prace byłyby przypisywane komuś innemu. Po drugie wątpliwe czy w ogóle dostałbym jakieś wynagrodzenie, bo takie osoby czy placówki to chętnie przyjmują studentów archeologii, ale na wolontariaty.

Chyba będzie najlepiej jak zapytam u źródła, czyli WKZ.

Musisz pokazać i pokazywać co potrafisz np.tu na forum innych forach i gdzie się tylko da, zbierzesz pozytywne opinie od klientów to następnych nie będziesz musiał szukać, sami się będą do Ciebie zgłaszać. Najważniejsze są Twoje umiejętności i praktyka.

Frank. Może jednak odpowiesz?

Tu masz: https://poszukiwanieskarbow.com/forum/viewtopic.php?f=29&t=137274

:roll: Prymek, jak Ty to sobie wyobrażasz, WKZ musiałby decydować o każdej konserwacji monety, bagnetu, łuski czy innego złomu, nakazywać właścicielowi wykonanie konserwacji i wskazywać odpowiednią do przedmiotu firmę konserwatorską ? :D

Frank, nie chodzi o czyjeś wyobrażenia, bardziej o to skąd masz taka wiedzę.

Teoretyk jesli mozna mam przy okazji pytanie prywatne, otoz posiadam sporo przedmiotow znalezionych na wyjatkowo slonych plazach, wiekszosc to monety, guziki czy luski. Wspolnym mankamentem tych znalezisk jest skorupa z piasku i soli mocno osadzona na tych przedmiotach i moje pytanie jesli sie nie masz nic przeciwko odpowiedzi jest: Jak sie tego pozbyc?
Sorry, ze tutaj ale nie bede zakladal watku bo nie dysponuje zdjeciami a mam podejrzenia, ze wsrod tych moich znalezisk pod skorupa soli i piasku ukrywa sie cos milego dla oka. Da sie ugryzc?

Ja mogę poradzić, lekka elektroliza.

Temat bardzo śliski i skomplikowany, sam to kiedyś rozważałem. Zagrożeń jest cała masa, choćby to, że efekt końcowy może być daleki od wyobrażeń zlecającego, który może chcieć dochodzić swoich praw na drodze sądowej za zniszczenie (w jego mniemaniu) zabytku. Druga sprawa to wycena - ile weźmiesz za czyszczenie i konserwację boratynki? Bo licząc roboczogodziny + podatek + zużyte materiały to wyjdzie kwota wielokrotnie przewyższająca wartość czyszczonego obiektu, na co mało kto się zgodzi. Kolejna rzecz - skąd wiesz, jakie będzie pochodzenie przedmiotu który będziesz konserwować? Przyjdzie do Ciebie jakiś Zenek z rekamówką monet i prośbą o czyszczenie. Będziesz chciał to trzymać w domu na własną odpowiedzialność?

W konserwacji zabytków pieniadze są gdzie indziej, a nie w drobnicy. Z tego nie wyżyjesz, tym bardziej że konkurencja jest duża a Ty nie masz żadnej renomy w środowisku i dyplomu. Mimo wszystko życzę powodzenia i chętnie skorzystam czasem z możliwości konsultacji, tym bardziej że mamy chyba do siebie całkiem blisko :)

Disco-polo konserwacji zabytków i temat bardzo popularny, konserwacja mebli. Jest full firm, które przeważnie prowadzą zwykli stolarze, choć nie tylko, też inni przypadkowi delikwenci, którzy łyknęli trochę wiedzy w temacie. Robią to jak potrafią, lub „jak klient pozwala”, czasami się starają, ale przeważnie robią pod klienta, bo ma być zadowolony, bo płaci, a że wychodzą też koszmarki to inna sprawa, taka jest kolej rzeczy. Nie słyszałem, żeby kiedykolwiek klient wymagał okazania dyplomu, czy jakichkolwiek papierów, a dobry mebel potrafi sporo kosztować, konserwacja też.

Przedmioty, którymi chce się zająć kolega Teoretyk to niby drobnica, ale która też może kosztować i plusem jest jej duża ilość. Moim zdaniem jest to nisza do zagospodarowania, ciekawe zajęcie, nie wymagające poważnych nakładów.

Jeśli miałbyś mebel czy cokolwiek innego warty kilka-kilkanaście tysięcy PLN to dałbyś go do konserwacji komuś bez żadnego wykształcenia kierunkowego, zarejestrowanej działalności i doświadczenia? Raczej nie.

Gdyby to była tak ciekawa i dobrze rokująca nisza to już by została wypełniona, bo ludzi znających się dobrze na konserwacji (w tym amatorów) jest całkiem sporo. Zadaj sobie pytanie dlaczego tak nie jest. Prawdziwy pieniądz w konserwacji jest w dużych inwestycjach, budynkach, kościołach, cmentarzach, ogrodzeniach. Reszta to drobnica.

Działalność mają zarejestrowaną i "doświadczenie" też. W takich firmach widziałem drogie meble i jeszcze droższe, często ludzie mają kasę i zero wyobraźni.

Miałbym kilka drobnych zleceń na miesiąc - wiadomo, że to bardziej hobbystycznie, a nie dla dużego zarobku. Mógłbym działać na rynku lokalnym z kolekcjonerami, których znam, i którym już kiedyś konserwowałem jakieś drobnostki nieodpłatnie. Byłaby to dla mnie duża reklama zwłaszcza na okres po studiach. Wyśle zapytanie w WKZu i zapytam ich o stanowisko w tej sprawie. Już wstępnie sobie napisałem druczek, mam nadzieję, że nie zabiją mnie śmiechem ;)

Do Gdańska gdzie odbywałem staż mam obecnie niecałe 200 km ;)

:roll: :o sorry kolego Teoretyk, w Toruńskim WKZ zsikają się ze śmiechu, jak dostaną takie pismo. :D