Są ciekawsze układy. :D

Szczerze, to nie interesuje mnie jak było na prawdę,prawda mogła by tylko zaszkodzić znalazcy ,smutne jest to że trzeba wymyślać takie historie ,na szczęście są ciągle tacy co w nie wierzą ;) Teraz znalazca pewnie zostanie zaproszony do lokalnych szkół i będzie zmuszony opowiadać tą wersję ,a co do pani Genowefy , dobrze że kwiatków nie sadziła w grudniu bo dzieci w szkole na pewno zadały by nie wygodne pytania ,choć październik to chyba też nie najlepszy okres na sadzenie kwiatków :D ,,Było to 21 października. - Koleżanka wbiła łopatę i natknęła się na gruz ''

Dlaczego zaszkodzić? Pani Genowefa dostała razem z trzema koleżankami 2000 zł do podziału od burmistrza chyba, była herbatka i ciasteczka, muzeum się szarpnęło na darmowy wstęp na wszystkie!!! wystawy. Była okazja aby się odświętnie ubrać i pomalować, bo dziennikarze zdjęcia robili, a telewizja filmowała. Panie stały się sławne na całe miasteczko. Czego chcieć więcej. :)

...kolejnego sukcesu policji. W końcu burmistrz za rok znów będzie czuł parcie żeby zapozować z kimś do zdjęć w lokalnej prasie, a funkcjonariusze, którzy wykryli nielegalny arsenał w piwnicy pani Genowefy pasują do tej roli jak ulał.

Niestety takie czasy że trzeba opowiadać bajki.
Co do twojego pytania, na pewno większa szansa jest na znalezienie skarbu przez grzybiarza historyka, niż grzybiarza "grzybiarza". Mówię oczywiście o zupełnie przypadkowym znalezisku. Zapewne chodzi tu o inne spojrzenie. Zwykły grzybiarz szuka tylko grzybów, jakieś skorupy, wystający złom go nie interesuje, a na takie rzeczy od razu przyciągną uwagę pasjonata historii.
To tak jak ze "zwykłym kierowcą, a kierowcą wędkarzem. Oboje będą jechać wzdłuż rzeki i ten pierwszy po prostu przejedzie, a wędkarz instynktownie zauważy ciekawe zakole, główki itp.
Kwestia percepcji.

Bajki szyte pod naiwnych :n , pewnie mają coraz mniej zgłoszeń znalezionych zabytków i sugerują, że wystarczy powiedzieć, że znalazłeś to podczas spaceru po lesie, lub podczas zbierania grzybów, a za poinformowanie WKZ to nawet nagrodę możesz dostać.

W niektórych przypadkach ujawnienie znalezienia skarbu czy zabytku dla znalazcy z różnych względów może być problemem i też nie każdy znalazca ma prawo pretendować do nagrody, więc często dla własnego bezpieczeństwa lub chęci wyłudzenia nagrody wymyśla się fikcyjne okoliczności znalezienia zabytku.

Niestety takie czasy że trzeba opowiadać bajki.
Co do twojego pytania, na pewno większa szansa jest na znalezienie skarbu przez grzybiarza historyka, niż grzybiarza "grzybiarza". Mówię oczywiście o zupełnie przypadkowym znalezisku. Zapewne chodzi tu o inne spojrzenie. Zwykły grzybiarz szuka tylko grzybów, jakieś skorupy, wystający złom go nie interesuje, a na takie rzeczy od razu przyciągną uwagę pasjonata historii.
To tak jak ze "zwykłym kierowcą, a kierowcą wędkarzem. Oboje będą jechać wzdłuż rzeki i ten pierwszy po prostu przejedzie, a wędkarz instynktownie zauważy ciekawe zakole, główki itp.
Kwestia percepcji.[/qu

Faktycznie coś w tym jest też zauważam rzeczy których inni nie widzą i wcale nie jestem medium ;) pozdrawiam