Prosze sie o mnie nie martwic, bo niezaleznie na jakiej plaszczyznie (mysle tu o poszukiwaniach) umiem sobie poradzic. Jestem bodajze formalista na wskros uczciwym ale zaznacze, ze nie brakuje mi "dobrych znajomosci" gdybym kiedykolwiek zechcial je wykorzystac, do uzyskania wszelkich wymagan formalnych jak zezwolenie z WKZ, zgody nadlesnictwa, w rejonie ktory mnie interesuje a nawet nawiazac wspolprace z archeo bo pewne postacie o krorych tu wpominalismy jak chocby kilku dyrektorow muzeow takze znam "osobiscie". Mam tez glowe na karku a w realu jestem przesympatyczny, elokwentny i wyrozumialy czym zjednuje sobie zaufanie najwiekszych kanali urzedniczych a takze tych z zycia publicznego z jakimi przychodzi mi sie czasem zetknac.... Troche tu jednak nie o mnie chodzi, byc moze ten wizerunek "partyzanta nieotwierajacego okien (chyba ze strachu mniemam)" niekoniecznie jest moja fotografia, (nie ma to jednak zadnego znaczeniaw tych rozwazaniach). Angazuje sie w dyskusje na forum tak troche jako niechciany Trybun Ludu albo ten natretny Kataryniarz wtryniajacy sie ze swoja melodia bo uwazam od poczatku, ze chyba tu nie o spryt, uklady czy zuchwalosc chodzi. Czy chcac uniknac stygmatu przestepcy nusimy oblekac sie w szate cwaniaka? Nie bede tu cytowal ani podawal zrodel by nie robic reklamy celebrytom z wykrywka Po wielu latach funkcjonowania w innych krajach smiac mi sie chce, ze oprocz wymagan formalnych, w krytycznych sytuacjach uruchamiane sa jakies nadzwyczajne patalogiczne obyczaje. Wiem kazdy chce zyc. Odwiedzilem, znajomych w jednej z polskich miejscowosci, tam kilku lata z wykrywka, ktos tam prowadzi kanal historyvzny i wszyscy... pozrzeszani w stowarzyszenia jedno, dwu czy kilkunastoosobowektorych na jednej ulicy az dwa sie pojawily... Czy to tak ma wygladac, ze aby legalnie polatac w krzakach z wykrywka dwie godziny w tygodniu trzeba udawac regionalite, pasjonata historii czy krzewiciela dbalosci o dziedzictwo narodowe najczesciej nie majac o wymienionych zielonego pojecia ani nawet wystarczajacej ilosci wolnego czasu by takim zostac?
Dlatego ten pazur w moich wypowiedziach, dlatego (byc moze, ze krzywdzace) przytyki, przerysowana krytyka. Po propozycjach dotyczacych ustawy ze strony rzadowej porzucilem nadzieje, ze to idzie w dobrym kierunku. To rodzaj propozycji, ktorej nawet proponujacy zaczal sie wstydzic bo az utajnil.. Moim zdaniem wciaz jest spory rozdzwiekb rak porozumienia w klasyfikacji poszukiwacza jako bytu i formy aktywnosci czy to on ma sluzyc czy poszukiwania maja sluzyc jemu... Reszta to przepychanki, ktos udaje otwartosc bo wzgledy formalne wymagaja, czasem niezreczne, nieporadne czasem zalosne, prawie jak na forach a te personalne jazdy to zeslignely sie juz ponizej krytyki. Wiem, ze to trudne wyzwanie, gdzies tam czastka mnie jeszcze kibicuje zmianom tyle, ze juz bez wiary na lepsze. Inne czasy, mlode czyzyki nie zrozumieja starego czyzyka i nawet nie chca go zrozumiec a stary czyzyk ma za malo juz czasu na dostosowywanie sie... Nic od nikogo juz nie oczekuje, Ani nikogo nie ukierunkowuje, narzekac czasem jeszcze pewnie bede... Narzekanie stoi u mnie na polce z przyprawami i jak zycie robi sie troche mdle, niesmaczne wtedy siegam posypuje i juz jest lepiej...
Ostatnio edytowano sobota, 17 października 2020, 17:14 przez nomennescio, łącznie edytowano 2 razy
|