A co do kolegi Peperybki, który wyciągnął moje wypowiedzi - zresztą nieco pozbawione kontekstu - z innego forum, to mógł on przejrzeć moje wypowiedzi na jeszcze innym forum (ja w przeciwieństwie do kolegi Peperybka nie zmieniam nicków bo nie mam nic do ukrycia - może więc dowiem się pod jakim nickiem kryjesz się na forumjurajskim?). Dyskutowałem tam z niejakim Filimerem, zresztą studentem tej samej uczelni co moja. Wkleję tę dyskusję dla pełnego obrazu sytuacji odnośnie moich poglądów w kwestii poszukiwaczy:
Ja:
Cytuj:
Filimerze, długo milczałem ale muszę poruszyć tu kilka kwestii. Otóż walczysz z poszukiwaczami, ogólnie jestem za, ale mam pewne obiekcje co do twoich działań. Trzeba sobie zdać sprawę, że istnieją poszukiwacze i "poszukiwacze". O ile z tymi pierwszymi powinniśmy wreszcie zacząć współpracę, o tyle tych drugich zwalczać. Takie mamy czasy, że nie unikniemy spotkania z tymi pierwszymi, którzy rzeczywiście są pasjonatami i mimo tego, że palilibyśmy ich na stosie, gonili z maczetą po polach i wnioskowali o kolejne zmiany ustaw to i tak będą. Z nimi powinniśmy współpracować, bo możemy tylko na tym zyskać. Zdajesz sobie sprawę ile w tym momencie tracimy informacji? Wystarczy sobie przejrzeć jakiekolwiek forum internetowe dla poszukiwaczy, żeby zdać sobie z tego sprawę. Mnogość tych najczęściej bezpowrotnie utraconych informacji przyprawia o zawrót głowy. Więc pytam się co lepsze - pozyskiwać te informacje poprzez nawiązanie współpracy z poszukiwaczami, czy utracić je na zawsze? Przypominam, że głównym celem archeologii nie jest pozyskanie zabytku, ale wiedzy o minionych społecznościach i właśnie to powinno być dla nas sprawą nadrzędną, przynajmniej w tym przypadku! Przypomnę ci, że tak postępują również niektórzy ludzie z naszego instytutu. Tak, może cię zdziwię, ale twierdzą oni, że wojowanie z tymi ludźmi nic nie da. Potrzebne są dyskusje i jeszcze raz dyskusje. Trzeba mediować i pertraktować. Tak właśnie postępował świętej pamięci profesor z zakładu, w którym piszesz pracę magisterską. Tak postępują pracownicy tego zakładu, przynajmniej większość, chociaż jednocześnie piętnują "poszukiwaczy". I z pewnością nie byliby zachwyceni z twojej nadgorliwości. A nadgorliwość jak wiemy...
Filimer:
Cytuj:
Nie uratujesz zdewastowanych pół bitewnych, nie uratujesz zniszczonych grobów, nie przywrócisz godności tym, których broń użytkowana z mniejszym lub większym przekonaniem, znajduje się w prywatnych kolekcjach, a dla ich posiadaczy jest tylko cennym fantem, a nie przedmiotem refleksji historycznej.
Jedyna metodą walki jest edukacja społeczeństwa i otwarte przeciwstawianie się łamaniu prawa - nie można współpracować z przestępcami, bo to jest przejawem relatywizmu moralnego - parafrazując - między Panem Samochodzikiem a Waldemarem Baturą nigdy nie było kogoś pośredniego.
Białe jest białe a czarne jest czarne - nigdy nie przekonasz osób żyjących z nielegalnych poszukiwań i przeprowadzająch transakcje za spore pieniądze do prowadzenia badań - dla nich zabytek to tylko kolejny fant, dla nas przedmiot badań - dlatego pozyskiwanie zabytków - obojętnie czy nowożytnych czy starożytnych - w sposób naruszający ich kontekst jest, było i będzie nielegalne.
Nie mam nic przeciwko kolekcjonerom różnego sortu przedmiotów pozyskanych w sposób legalny, ale zrozum - my musimy mieć pozwolenie od konserwy i właściciela terenu na każde badania - poszukiwacze nawet nie próbują takich pozwoleń zdobywać - a przecież mogą, ba, nawet je dostają - ja będąc konserwatorem pewnie też bym takowe wydał, ale zażądałbym normalnego sprawozdania z takiej wyprawy i pisemnej lub ustnej zgody właścicieli terenów, na których dana osoba chciała by prowadzić poszukiwania - dodatkowo udzieliłbym wytycznych co do eksploracji i pomógł w kwerendzie historycznej - jedynym warunkiem byłoby prawdziwe zainteresowanie historią, a nie tylko fantami - na szacunek zasługują prawdziwi pasjonaci (a są takie przypadki) szanujący : martyrologię wojennych stanowisk archeologicznych oraz inne miejsca związane z historią, którzy najpierw zdobywają wiedzę, a potem pozwolenie na takie czy inne działania, a nie pospolici przestępcy i ignoranci, dla których zabytek to "fant" pozbawiony treści.
Nie uważam, aby młody chłopak, który 146, 90 czy 70 lat temu został wysłany przez swój rząd na wojnę, umierał w powstaniu lub bronił swojego domu, zasługiwał na to, aby jego broń czy nieśmiertelnik były przedmiotem handlu lub elementem czyjejś kolekcji w imię czyjegoś "hobby".
Ja:
Cytuj:
Powtórzę jeszcze raz - nie pozbędziesz się poszukiwaczy żadnymi środkami. Zrozum to wreszcie. Wielu archeologów już to na szczęście zrozumiało. Oczywiście zgodzę się, należy pietnować patologie. Jednak nie wszystko działa w ten sposób jak mówisz. W ostatnim czasie pojawiają się coraz liczniejsze przypadki takiej współpracy. Wprawdzie jest to kropla w morzu tego zjawiska, ale lepsze to niż nic. Takie dobre zachowania poszukiwaczy z nami współpracujących promuje nawet telewizja od jakiegoś czasu emitując program Adama Sikorskiego "Było, nie minęło". To należy chwalić, a nie ganić - chyba się ze mną zgodzisz. A co do innych to jak mówię lepiej pertraktować, niż utracić informacje na zawsze. Bo trzeba zdać sobie sprawę, że jeśli będziemy szerzyć ekstremizm archeologiczny - mimo, że z naszej strony nawet byłby słuszny - to zjawiska tego typu zejdą do jeszcze głębszego podziemia, a stamtąd już żadne, nawet szczątkowe informacje do nas nie dotrą. Myślisz, że to jest dobre? Ja sądzę, że ucierpi na tym to co najważniejsze, czyli możliwość odtwarzania dziejów! Podkreślam, że to jest w archeologii najważniejsze. Dlatego jestem zdania, że powinniśmy zacząć umiejętnie rozmawiać z poszukiwaczami, także ich uświadamiać co do pewnych spraw i nie bronić im dostępu do współpracy z nami. Tą drogą dokąś moglibyśmy dojść. Oczywiście zależy to od dobrej woli obydwu stron. Kiedyś byłem zwolennikiem tak radykalnych rozwiązań jak ty, jednak po przemyśleniu sprawy i rozmowach z o wiele mądrzejszymi ludźmi ode mnie (znasz tych ludzi z pewnością) złagodniałem. I tobie tego życzę. Świętą wojną do nikąd nie da się dojść!
I myślę, że niniejszym można zakończyć dyskusję co do moich poglądów zapoczątkowaną przez kolegę Peperybkę... ;)