W sprawie pozwoleń na poszukiwania stoczono już tyle dyskusji, że mi osobiście nie chce się już zabierać głosu. Co miałem do powiedzenia, powiedziałem już dawno. Na forum są też interpretacje nie tylko Warsa, ale też kancelarii e-porady oraz artykuł z Radcy Prawnego. Z nich wynika, że urząd może wydać pozwolenie tylko na tereny wpisane do rejestru zabytków. Stanowisko drugiej strony jest znane: pozwolenie wymagane jest wszędzie.
Panowie z łódzkiego: gdy będziecie panią Magdę zarzucać pytaniami, to zwróćcie jej uwagę i poproście o jasne określenie się w tej kwestii:
Na jakiej podstawie, przy okazji tej Waszej imprezy, uznała, że na prowadzone tam poszukiwania nie musicie mieć żadnego pozwolenia? Przy czym to, że nie znajdowało się tam stanowisko z AZP, nie ma żadnego znaczenia. Trzeba pamiętać, że AZP z rejestrem zabytków nie ma nic wspólnego. AZP to program badawczy, w ramach którego gromadzone są informacje o stanowiskach. Są one wciągane do ewidencji zabytków. Ewidencja zabytków a rejestr zabytków to całkowite różne sprawy. Trzeba o tym pamiętać i rozróżniać! Ewidencja nie jest w ogóle prawną formą ochrony zabytków (art. 7 ustawy o zabytkach). Gdzie zatem pani Magda wyczytała, że na stanowiska z ewidencji (AZP) trzeba mieć pozwolenie, skoro nie trzeba ich mieć na poszukiwania, gdzie nie ma żadnych stanowisk? Bo to już oprócz dwóch wymienionych wyżej poglądów (1. pozwolenie wymagane jest tylko na terenach wpisanych do rejestru zabytków, 2. wymagane jest wszędzie), trzecie podejście do sprawy... Ale jakiegokolwiek zakorzenienia w przepisach ustawy to ono nie ma...
Przy czym ja osobiście uważam, że prawo powinno być zmienione w ten sposób, że poszukiwania także na terenach z ewidencji powinny wymagać pozwolenia. Ale skoro pani Magda podpisuje się pod apelem, w którym chodzi o nic nie robienie w sprawie zmian prawa, bo niby jest świetnie tak jak jest (poszukiwać każdy może, ale zawsze i wszędzie potrzebuje pozwolenia), a równocześnie różni się od swoich kolegów (skoro uważa, że tam gdzie nie ma żadnego stanowiska, nie tylko z rejestru ale też z ewidencji-AZP, pozwolenia nie są wymagane), to o co jej w ogóle chodzi?
Ogólnie to oczywiście nie ma sensu przeceniać tego spotkania, ani tego co pani Magda ma do powiedzenia, ani też tego że podpisała ten śmieszny apel, bo jaskółki donoszą, że wiele osób z oburzeniem dowiedziało się, że ich nazwiska tam figurują... Artur PS. A ten poligon został wpisany do rejestru zabytków, czy zarejestrowany w ewidencji zabytków? Zwracam uwagę, że sformułowanie "zarejestrować w ewidencji zabytków" nie ma nic wspólnego z wpisem do rejestru zabytków. Wpis do rejestru wiąże się z postępowaniem administracyjnym, w którym stroną są właściciele nieruchomości i mogą od decyzji o wpisie do rejestru odwoływać się do MKDiN, a potem do sądu administracyjnego, zaś rejestracja w ewidencji (wpisanie, wciągnięcie czegoś do ewidencji zabytków) to jednostronna czynność materialno-techniczna podejmowana przez WKZ, praktycznie bez żadnych skutków prawnych. Z wyjątkiem tego, że urząd uważa, że tam jest stanowisko archeo, czyli zabytek nieruchomy, a każdy, kto tam będzie próbował kopać musi liczyć się z zarzutem zniszczenia lub uszkodzenia zabytku. A to już jest przestępstwo. Sankcje za to dużo sroższe niż za niewinne wykroczenie polegające na poszukiwaniu bez pozwolenia...
|