Generalnie zgadzam się z przedmówcą, ale czy uda się znaleźć kompromis! Życie pokazuje, że biurokracja zawsze czyha na takie, nawet zdrowe rozwiązania. Powstaną interpretowane dowolnie przepisy, a to wypaczy całą idee współpracy.

" as" przychylam się również do Twojej propozycji.
Pozdrawiam.

@fortus Oczywiście jesteśmy narodem gdzie "falandyzacja" prawa jest sportem narodowym. Z tego trzeba zdawać sobie sprawę z wszelkimi konsekwencjami z jednej i drugiej strony; tj poszukiwacze będą naginać przepisy a urzędy utwardzać stanowiska. I na końcu wszystko będzie zależało od ludzi, od ich postępowania. Przy umiejętnie przeprowadzonym działaniu archeo odniesie gigantyczne korzyści wychowawcze - bo czyż nie jest inwestycją w przyszłość "zaprzęgnięcie" do pracy na rzecz misyjnych celów instytucji archeo kilkudziesięciotysięcznej rzeszy poszukiwaczy, którzy staną się w pewnej części społecznymi (ba, sami za to będą płacić) rzecznikami interesu archeo, społecznymi strażnikami stanowisk (nie przypuszczam, aby denuncjowali masowo kolegów, ale napiętnowanie przez środowisko to także wskazanie ścieżki postępowania na przyszłość) i wolontariuszami w pracach wykopaliskowych. Znam kilka przypadków z Pomorza, gdzie na wezwanie archeo stawiało się kilka osób z piszczałkami do przekopania hałdy. Za friko, za "dziekuję". Bo sprawia im to frajdę i chcą czuć się potrzebni.

Nic dodać ... nic ująć!

Załóżmy więc takie stowarzyszenie rejestrowe o zasięgu ogólnopolskim.

Nie, nie nie!!! Nie zgadzam się :( Tylko psy od młodości przyuczone do smyczy i kagańca się na nie godzą. Wolę, by już nic nie ulepszać, nie szukać "konsensusu" ze służbami i urzędami, bo można przekombinować, niech lepiej zostanie jak jest. Jeszcze nie jest najgorzej. Jakie regulacje urzędowe jakiejkolwiek dziedziny życia w ostatnich 20 latach wyszły obywatelom na dobre? A ile wyszło na złe w tym przyjaznym dla obywateli państwie? :666

Drogi Ryjcu, toć nikt Cię nie zmusza. Prawo wyboru, nie chcesz, nie wchodzisz w to i zostaje po staremu :h


dobrze wcale

No, Emilu, nie do końca masz rację, a dokładniej w ogóle jej nie masz. Jak ktoś nawiedzony i naiwny wspólnie z ustawodawcami przygotuje zmiany, to dotkną one nie tylko jego(niestety :666 ) ale mnie i innych też :( Może jestem pesymistą, ale wolę na wszelki wypadek nim być, zwłaszcza, że optymista to niedoinformowany pesymista :D

Panowie
Propozycje /ustępstwa/ opisane w poście Asadeckiego to szkodliwa utopia.
Jeżeli jest ustawa to po co licencje, nadzory, szkolenia, składki ?
Po prostu przestrzegajmy prawa i nie twórzmy nad sobą zbędnych i korupcjogennych struktur.
Przecież wystarczy jasno doprecyzować, że kopać nie wolno na oznaczonych stanowiskach archeologicznych lub miejscach objętych ochroną archeologiczną i zobowiązać chcących kopać do zaznajomienia się z taką mapą na stronie właściwego urzędu i po sprawie.
Po co wymagać pisemnej zgody właściciela skoro potencjalny konflikt regulują już kodeksy cywilny i karny.
Próbujecie tworzyć bezsensowne obciążenia jak to z czasów komuny, gdzie pływak chcący wypłynąć poza czerwone boje musiał mieć przy sobie kartę pływacką w celu udokumentowania Milicji Wodnej, że potrafi pływać.
Innym problemem, na który proponuję zwrócić uwagę to tzw grupy poszukiwaczy "lojalistów" działające w różnych stowarzyszeniach we współpracy z WKZami.
Grupy te otrzymując wątpliwe prawnie pozwolenia gonią ze swojego terenu poszukiwaczy niezrzeszonych a nawet na nich donoszą ! Znam co najmniej dwie takie ekipy Suwalską i Głubczycką a słyszałem również o innych.
Działalność ekipy z Głubczyc można prześledzić na stronie SKPO.
Moim zdaniem należy walczyć o swoje prawa i egzekwować stosowanie się do przepisów urzędników jak robi to Arturborat a nie tworzyć bezsensowne rozwiązania.
Już wyobrażam sobie poszukiwacza, który chodzi po polu z "dziennikiem wykopków" i co chwila robi zdjęcie i zamieszcza wpis: drut stalowy skorodowany zwinięty w kulkę przylegający do krowiego placka zorientowanego na południowy zachód :)

Ryjcu, zgadzam się z Tobą w 100%. Jedynie słuszna droga to w państwie postsocjalistycznym licencjonowanie wszystkiego i wszystkich.
Gdy słyszę głosy troski od rządzących w jakiejś kwestii np. wypadki, miejsca parkingowe czy stan techniczny samochodów to wiem i wiemy my wszyscy, bo życie to potwierdza, że jedynym pomysłem na "uratowanie" społeczeństwa z gardzieli tych wszystkich niebezpieczeństw jest wyrwanie z naszych kieszeni resztek gotówki poprzez multiplikację zakazów i utrudnień.
Wiedząc, że żyjemy w państwie o ustroju opresyjnym wobec Obywatela, pełnym leniwych urzędników, można z dużą pewnością stwierdzić, że "usprawnienia i udogodnienia" w interesującej nas kwestii polegać będą na:
1. Powiększeniu aparatu urzędniczego o kolejne "referaty" zajmujące się "wdrożeniem współpracy i synchronizacją celów poszukiwawczo-archeologicznych z poszukiwaczami-amatorami, oraz kontroli nad właściwym jej przebiegiem"
2. "Nowelizacji Prawa" - czyli przepisu jak skuteczniej straszyć i golić poszukiwaczy.
3. Rejestracji - "dobrowolnie się zgłoście my was zewidencjonujemy dla waszego dobra", taka amnestia po radziecku, "ujawnij się i daj zastrzelić".
4. Etap właściwy, czyli - golenie z kasy (licencje, egzaminy itp.) i prześladowania. Oczywiście dla znajomych "aparatu", czyli "aparatczyków" carte blanche i imprezy :lol: :D

Tak to czarno widzę .... wybaczcie ... :lol: :lol:

P.S. Po napisaniu tego tekstu zauważyłem, że Jacek wypowiedział się w podobnym duchu tylko ładniej to ujął w słowa........(wazelina) ;)

W obecnych warunkach stowarzyszanie się, czy w inny sposób sankcjonowanie poszukiwań, to nieporozumienie, nic by to nie pomogło, a wzmogła by się tylko represyjność istniejącego systemu :cop .

A może, sens by miało :h zaniechanie jakiejkolwiek współpracy z archeologami, automatycznie odcięcie ich od źródła darmowej informacji i pomocy wolontariuszy?

Mylisz kolego pojęcia.
Archeolog jest naukowcem i ma taki sam wpływ na przepisy jak poszukiwacz.
Problemem są urzędnicy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz reprezentujący ich w terenie Wojewódzcy Konserwatorzy Zabytków.
Współpraca z archeologami zbliża nasze środowiska często w opozycji do urzędników.
Jedno i drugie środowisko ma również swoje czarne owce.

JW

W terenie coraz więcej ludzi, stanowiska i strefy archeo orane na porządku dziennym, doły nie zasypane, śmieci wyjęte leżą z boku, nocne szukanka bez zgody właściciela gruntu itd. itp. tak to teraz wygląda, żadnych zasad. Po prawie dziesięciu latach widzę, że zapanowała anarchia, a świadomych poszukiwaczy coraz mniej. Myślicie, że taki stan długo się utrzyma? Panowie, pierwsza głośniejsza sytuacja, że jakiś miłośnik militariów wyjmie coś, co komuś rękę urwie + szum medialny + archeo wrzuci swoje trzy grosze i d... zbita. Nie ma nas. Nie widzicie tego?

PS. Nie proponuję zmian w obecnym prawie, lecz oficjalne zrzeszenie części środowiska, celem odbudowania zasad ujętych między innymi w tzw. "kodeksie poszukiwacza". Jeżeli nie oprzez stowarzyszenie, to dajcie inne propozycje. Nie sztuka krytykować.

Wiesz ile jest rocznie wypadków z niewypałami ? Niestety całkiem sporo tyle ze to jest w spektrum zainteresowania policji, a nie archeo

Załóż :1
A jeżeli już to zrobisz i będziesz chciał wypłynąć na szerokie wody pojawią się zewsząd pytania i zarzuty: Dlaczego własnie Ty ? kto dał ci mandat do reprezentowania środowiska ? Na pewno chcesz coś ugrać dla siebie na boku, masz parcie na szkło ...
W tym momencie odechce Ci się robienia czegokolwiek dla innych i zajmiesz się sobą odkrywając na nowo radość z hobby w małym ścisłym gronie przyjaciół od łopaty o ile wcześniej niektórzy z nich nie odwrócą się od Ciebie.
Powodzenia :666

JW