Dziękuję Pit za sprostowanie do mojego postu. Można by odpowiedzialnością obarczyć chochlika ale tym razem to raczej zawiniło moje zmęczenie. "Lufa" rzeczywiście otrzymał sygnet wiosną 1946 r. i to w pomorskim okresie działalności V Brygady był dowódcą a nie na Wileńszczyźnie. U Krajewskiego i Łabuszewskiego znalazło się z stwierdzenie, iż Major negatywnie ocenił wynik białostockiej wyprawy "Lufy", którego wysłano tam na akcję werbunkową (tak to nazwijmy) ponieważ do oddziału dołączyły wówczas tylko cztery osoby (i to z niezbyt dużym stażem w konspiracji) Taką ocenę tej wyprawy zdaniem autorów potwierdza niewymienienie "Lufy" w rozkazie o przyznaniu sygnetów. W rozkazie go nie ma ale sygnet "Lufa" otrzymał i jak się wydaje mniej więcej w tym samym czasie co pozostali. Myślę, że "Lala" mogłaby coś więcej powiedzieć o stosunkach między Majorem a "Lufą". A może było tak jak piszesz Pit, iż fakt, że na koncentracji w Kojtach "Lufy" "po prostu" piszemy oddzielnie - błąd ortograficzny!!! nie było (ponieważ w tym czasie działał już w Borach Tucholskich wysłany przez Majora w celu nawiązania kontaktów z miejscową ludnościa i przygotowania melin) spowodował, iż w rozkazie go nie wymieniono. Zresztą tak naprawdę chyba nie jest ważne kiedy dokładnie go otrzymał w kwietniu czy maju w Kojtach czy gdziekolwiek indziej. Ważne jest to, że go posiadał. A jeszcze ważniejsze to jaki był i co robił. Do mnie też jakoś nie przemawiała teoria, iż Major nie cenił "Lufy". Myślę, że gdyby nie miał do niego zaufania nie powierzałby mu tylu ważnych misji. A tak na marginesie to jeden z przyprowadzonych przez "Lufę" do oddziału chłopaków okazał się całkiem cennym nabytkiem ponieważ potrafił prowadzić samochód i był obok "Mercedesa" jednym z głównych kierowców V Brygady. Mowa tu o Zbigniewie Rodaku ps. "Jaś".
|