Zastosowanie tradycyjnych aku jest wygodne, bardziej praktyczne i są wszędzie dostępne w razie awarii używanego pakietu.
Z aku dedykowanymi aku są zawsze problemy, dostępność tylko u producenta(!), jakość(?), trwałość(?) i odpowiednio kreowana cena dodatkowego zestawu aku (przeważnie zawsze z kosmosu :666 ).

...rzeczywiście, argument powalający :D

Argument jak najbardziej bardzo wazny. Wiec nie wiem z jakiego powodu taka radosc.

Jak ktoś nie potrafi / nie chce / nie umie WŁAŚCIWIE eksploatować czegoś tak prostego, jak akumulator, to jaka jest szansa, że będzie WŁAŚCIWIE eksploatował coś dużo, dużo bardziej skomplikowanego, jak wykrywacz? Odpowiedź prosta - niewielka, a może i żadna... Ale za to jest bardzo duża szansa na kolejnego malkontenta...

Taka refleksja mi się nasuwa - ile to ja już naczytałem się przez parę lat nonsensów w temacie: "Jak zestroić smętka do gruntu?... przy czymś, co jest proste, jak konstrukcja przysłowiowego cepa...

Mirand - zrób dobry i funkcjonalny sprzęt dla tych, co będą go umieli użyć, a resztę po prostu olej, niech idą do konkurencji...

A może jakaś niewinna fotka wspomnianego sprzętu? Albo szkic roboczy? Tak co by lud miał na co popatrzeć...

A co z terenem, gdzie właściwe użytkowanie sprzętu jest niemożliwe?

A co ma teren do właściwego użytkowania sprzętu, czyli akumulatorów i detektora?

Hektar lasu zarośniętego dziką maliną na wysokość głowy, do tego miejscami kępki niewysokich świerków, a w środku wesołe torfowe bagienko i wszędzie tam trzeba dotrzeć z detektorem i starać się go nie unicestwić. W takich warunkach znaczenia nabiera bardzo wiele cech budowy i wykonania detektora, o jakich przeciętny poszukiwacz boratynek nie ma najmniejszego pojęcia.

Nie wiem co robią moneciarze w wątku o wykrywaczu PI, ale to tak nawiasem:)

Mam nadzieje, ze ten ciekawy i popularny watek nie skonczy sie klotnia. Ostrzegam.

Dodałbym połacie pokrzyw wysokości człowieka, wysokich po kolano, ostrych traw oraz czegoś takiego cienkiego i gęstego (kosodrzewina?) i już mamy mój ulubiony lasek. A bez problemu, czy to smętek czy Optima.
Ani mój smętek, ani Optima nie ucierpiały nigdy ani w lasach, ani na kamienistych polach - zarówno cewki, jak i mechaniki. Myślę, że jak się nie używa detektora jako siekiery lub maczety - to w zasadzie każdy mógłby spokojnie pracować większością detektorów w moim lasku.

Ba, ja nawet ani razu nie urwałem kabla od słuchawek, a co chwila miewam je na szyi bo kabelek zawadza o krzaczory.

Więc ja bym nie demonizował kwestii mechaniki - powinna być w miarę solidna i tyle. Dalej to już właśnie to WŁAŚCIWE eksploatowanie sprzętu.

Może tak, może nie. Wbrew pozorom, w lasach bywa więcej drobiazgu, niż na osławionych "polach"...

Wbrew pozorom, w lasach bywa więcej drobiazgu, niż na osławionych "polach"...[/quote]

wyjdz z domu zdejmij chodnik i tez znajdziesz...przeciez dzisiejsze lasy to tez kiedys byly pola...a tak czesto wyobraznia nas ogranicza..

Wszystko ok, dodaj sobie jeszcze tylko drobny szczegół, że hobbystycznie nie musisz wejść absolutnie wszędzie i masz tyle czasu ile chcesz. Tam w sumie masz też czasu dużo, ale nie chodzi chyba o to, żeby zarobić 30zł na dzień:)

Sprzęt się eksploatuje a takim terenie szybko, dochodzą wypadki i bardzo dziwne usterki. U mnie w HS-3, dla przykładu, od przedzierania się przez młodniki i pukania puszką o gałęzie (bo inaczej się nie da) śruba mocująca przetarła ścieżkę na płytce drukowanej i wykrywka umarła z miejsca. W deszcze też się pracuje, śnieg to samo. Okazjonalna kąpiel też potrafi wystąpić, a jeśli jeszcze chcesz to zrobić skutecznie i w wysokim tempie, to masz gotowy przepis "jak używać detektora niewłaściwie z punktu widzenia konstruktora".

Mechanika musi być mocna, bo czasowe wyeliminowanie wykrywacza z akcji to spory problem, jeżeli użytkuje się go zawodowo, tak samo jak nieustanna naprawa. Nie mówię, że ma służyć do walki wręcz z niedźwiedziami, ale musi być prosty i mocny.

Z tego co się orientuję po wpisach Mranda nie ma być to wykrywacz dla saperów, a sprzęt dla normalnych użytkowników biegających za depozytami. Solidne wykonanie to oczywiście podstawa, ale bez przesady. Normalny użytkownik nie musi przedzierać się przez dżunglę, jeżeli nie ma na to ochoty. Wróci na miejscówkę jesienią lub wczesną wiosną :)

Może i nie, ale to dość chłonna grupa docelowa, skoro w tamtym roku kupowali używane smętki po 1200zł:)

Nooo, to nisza jest w takim razie przepotężna :lol:

@ Nephilimer:
pewnie, że są różne uwarunkowania, tyle, że producent musi coś wybrać - czyli tzw. kompromis pomiędzy kosztami opracowania i produkcji, a ceną i niszami rynkowymi. Jeśli będzie ekstremalnie wytrzymałe (heavy duty) to: albo pancerne, albo jakieś kompozyty węglowe - więc jak by nie patrzeć albo cholernie ciężko, albo trochu drogo. To po raz.

A po drugie - użytkownik profi ma wkalkulowane w koszty zużycie i wymianę sprzętu, jeśli posługuje się nim dowolnie EKSTREMALNIE i poza warunkami eksploatacji przewidzianymi przez producenta, bo przecież zdaje sobie sprawę, że czas pracy sprzętu będzie policzony...

I po trzecie - jak się tak obija i traktuje sprzęt, to to, że on się mechanicznie wysypuje to jedno - ale kto zaręczy, że w takim przypadku nie następuje stopniowa degradacja parametrów elektrycznych sprzętu (licząc od cewki do elektroniki) i o jego pierwotnych parametrach to można sobie tylko pomarzyć tkwiąc w błogiej nieświadomości...?

A co do wykorzystywania czasu - wiesz, jak się przepala stówę czy dwie na benzynę, to patrzy się też na optymalne wykorzystanie czasu na miejscu. Czyli trzeba się uwijać od świtu do zmroku (nocne wykopki pozostawmy hienom...), znając i wykorzystując jak najlepiej możliwości sprzętu, a przy ekstremalnej eksploatacji obchodzić się z detektorem jak z przysłowiowym jajkiem, bo jego awaria to dopiero są straty...

Każdy sprzęt ma jakieś granice wytrzymałości i odporności - trzeba je znać i uznawać.