alex_2013 napisał(a):
no i bardzo dobrze:), z całym szacunkiem dla Was i waszych tu przepychanek ale to zalosne co piszecie- jak chcecie sprzedawac zlom na wage, to przestawcie sie na grzyby- one odrastaja.
Szkoda ze tylko wysuwanie myslenia na dlugosc czubka nosa- gdyby w XVII wieku mieli prąd i wykrywacze, zbierali bełty kusz sredniowieczne na przetop to zaden z was nigdy nie mialby takiego w ręku. Za 100 lat znalezienie łuski z II wojny swiatowej bedzie graniczyło z cudem bo wiarus i inne cudaki znalazły sobie ZAŁOSNY sposób na zarobkowanie- do roboty lepiej. Czepiacie sie ze ktos zostawia dołki po sobie niezasypane, nazywacie to róznie a robicie cos 10x gorszego - w zalosny sposób niszczycie przyszle stanowiska i relikty, które kiedys beda doceniane- PEŁNA AMATORKA.
Złom mosiężny sprzedaje się na skupie - notorycznie trafiam na miejsca, gdzie po wojnie chłopaki postanowili dla hecy sypnąć wiadereczko mauserów do ogniska i popatrzeć, jak fajnie pstryka. Trafiam też bardzo wiele łusek zniszczonych.
Summa summarum, nie zachodzi tu niszczenie reliktów, gdyż "relikt" ten nie ma żadnej wartości historycznej i kolekcjonerskiej. Jak ktoś zacznie tu wkręcać, że zakatowana łuska od mausera jest dla niego bezcennym reliktem, to ja mu w ramach szybkiego powrotu do zdrowia osobiście poślę 50 sztuk, żeby mógł założyć kolekcję.
Tak samo u mnie i u setek innych poszukiwaczy kończą kulki szrapnelowe, blachy alu i cynkowe wszelakiego rodzaju i tym podobne śmieci. Bo to są, de facto, śmieci.
Nie mówię rzecz jasna o ładnych łuskach w dobrym stanie, wtedy idą do kartonu, ew. do kolekcji jak coś naprawdę rzadkiego i ciekawego.
Kończąc dywagacje, wypowiadanie się na temat, na który nie ma się zielonego pojęcia niczemu nie służy. Niszczeniem i kradzieżą jest rycie za fibulami na stanowisku archeo, ale wtedy są dwa teksty "fuck the police" i "piękne fanty kolego pozdrawiam":)
PS. Przykro mi, że jestem irytujący dla idiotów. Nie pierwszy i nie ostatni raz.