Coselheim napisał(a):
Ostatnio miałem służbowo kontakt z nadleśniczym Lasów Państwowych na południu Polski i tak jak mówił to biada nam z wykrywaczami w lasach, straż będzie już wiedziała co zrobić, a uprawnienia mają jak Policja. Także panie generale mondralo powodzenia i do widzenia
Widzisz kolego co człowiek to inne podejście, mnie ostatnio leśniczy naszedł na skraju młodniaka, wiadomo, zacząłem się zbierać ze sprzętem, spotkaliśmy się przy drodze. Cześć, cześć, zapytał co wyszło, kilka zdań na temat lasu i kłusowników i w dobrej atmosferze się rozeszliśmy :)
Jako, że nieco odbiegamy od tematu wątku, podzielę się spotkaniem z rolnikiem. Parę dni temu wyjechałem na rekonesans pól. Ledwo zacząłem chodzić, kilkaset metrów dalej zatrzymuje się auto, wysiada pan i sadzi do mnie przez łąkę.
- Idę zobaczyć co to za kłusownik mi po polu chodzi.
-Panie, kłusownik to w lesie, ja tylko zobaczyć chciałem, czy tu jakieś łuski nie wyjdą, bo podobno się tu mocno w czasie pierwszej wojny bili ;)
- Tu pan nic nie znajdziesz :D, chociaż my ze szwagrem to kiedyś 20 naboi wykopaliśmy, ale to dalej przy drodze i to z 15 lat temu.
Opowiedział mi, ze do stawu w pobliżu wpuścił ryby a ludzie psy na jego pola wyprowadzają i mu ten staw niszczą, ryby kradną i śmieci wywożą. Jeszcze trochę poopowiadał o rodzinie i ziemi, że tu ma prezes GS, a tam wójt i takie tam o dopłatach ;)
Jednym słowem potraktował mnie jak nieszkodliwego zakręconego, pochodziłem jeszcze chwilę, a że sygnały mizerne poszedłem na pola prezesa :lol:
W większości przypadków jesteśmy w stanie wyjść cało z opresji. Widocznie po prostu nie trafiłem jeszcze na jakiegoś furiata ze złymi doświadczeniami po kontaktach z poszukiwaczami.