Wymyśliłem sobie taki oto gadżet do swojego Rutua w postaci zegarka.
Generalnie zegarka naręcznego nie używam, w czasie z detektorem (i w każdym innym też ;)) używam jako zegarka komórki, ale w polu korzystanie z komórki, pozapinanej w kieszeni bluzy czy koszuli, mając na rękach nierzadko ubłocone rękawiczki, bywa czasami trochu upierdliwe i mało komfortowe - głównie dla komórki. A poza tym, postanowiłem w tym względzie doszlusować do wyższej klasy detektorów... ;)
Po dłuższym zimowym namyśle, idąc po linii najmniejszego oporu, wybrałem wariant z licznikiem rowerowym zamocowanym po prostu do obudowy detektora. I z bliska wygląda to tak:
Załącznik:
OptiamasClock#1.JPG
a z daleka tak:
Załącznik:
OptiamasClock#2.JPG
Miejsce montażu wybrałem nieprzypadkowo, albowiem stwierdziłem, że::
- nie będzie się rzucał w oczy, więc nie będzie rozpraszał mnie swoim jestestwem i wskazywaną godziną;
- będzie w tym miejscu stosunkowo mało narażony na kontuzję, wynikłą z rzucania detektorem albo obijaniem go o przeszkody, czyli najczęściej drzewa i im podobne...
Przeprowadziłem jednodniową próbę funkcjonalności mojego gadżetu - i mogę powiedzieć tak - dla mnie może być.
Wybrałem licznik rowerowy, który wydał mi się bardzo dobry rozwiązaniem, z uwagi na swoje niewielkie wymiary oraz małą i wodoodporną obudowę. Kupiłem jeden z najprostszych liczników, inwestując w testy całe 19,99zł.
Jeśli chodzi o montaż, to do testów wykonałem go całkowicie
ekologicznie - czyli
z wydatkowaniem minimum energii - licznik do obudowy przyklejony jest dwustronną taśmą montażową (podobno wytrzymuje 50kg). Trzyma się jak przykręcony, więc pewnie już na tej taśmie tam sobie zostanie, przynajmniej na jakiś czas. ;)
Oczywiście, można go też zaczepić na oryginalnym mocowaniu gdzieś na sztycy (pierwotny pomysł), ale wygląda na to, że przyjęta lokalizacja jest OK - mimo trudnych warunków w polu pozostał praktycznie bez śladu - na zdjęciu detektor oczyszczony jedynie z największego, oblepiającego go błota:
Załącznik:
OptiamasClock#3.JPG