Mam taką podłużną miejscówkę,ok 4 km,składającą się z kilkunastu poletek,na których stały zabudowania rolne,już od co najmniej początku XVII w.Taka mini wieś wzdłuż polnej drogi.Jeszcze dużo wcześniej musiał przebiegać tamtędy jakiś szlak handlowy. Miejscówka przedzielona jest na całej długości pasem starych wierzb,z zasypanym już rowem melioracyjnym,przy którym to była usytuowana większość chałup.Różnica poziomu gruntu,po obu stronach tego rowu wynosi ok 1,5 metra. Na tym nieznacznie wyższym terenie,wyskakuje mnóstwo różnorodnych monetek,jeszcze więcej guzików itp.drobnych kolorków.Po drugiej stronie rowu nie ma absolutnie nic.Kompletna pustka,nie licząc trochę współczesnych rolniczych śmieci,od czasu do czasu jakiś drut,puszka,lub polmos. Zagadka rozwiązała się po rozmowie z kilkoma miejscowymi rolnikami.Otóż cały ten teren leży w dorzeczu Wisły,która w ciągu ostatnich stuleci wiele razy wylewała,powodując ogromne powodzie.Sprawę rozwiązali dopiero sprowadzeni,i osiedleni na miejscu Holendrzy. To nie wielkie wzniesienie terenu (dziś ok 1,5 m) wystarczyło by cały bród,humus,ziemia niesiona przez powodzie zatrzymały się przednim.Dlatego połowa miejscówki,przykryta jest kilkudziesięcioma cm czarnej,tłustej gleby.W miarę dokładnie wiem od rolników,gdzie przebiega tamtędy stary brukowany trakt.Do dziś w czasie głębokich orek,wyciągają regularnie w linii kamienie brukowe na łąkach!! Fanty tam na pewno są,tylko jest za głęboko dla wykrywacza. Dlatego nie wierzę,że tak blisko starej wioski było tylko 15 prlków. Musi być coś więcej,bo zawsze jest :) a jeżeli faktycznie nie ma,to musi być tego jakiś wytłumaczalny powód.Pogadaj z miejscowymi,więcej się od nich dowiesz niż z starych map,i internetu,pozdrawiam.
|