zdzicho za gazetą lubuską napisał(a):
...Wszędzie leżały kości. A przy nich guziki od mundurów. (...) Przy ekshumacji natknęli się na cztery wojskowe nieśmiertelniki. Kości należały do czołgisty, lotnika i piechurów z armii wehrmacht. Porozrzucać je mogli na przykład poszukiwacze skarbów, a tacy w okolicy pojawiają się od czasu do czasu.
Cytuj:
Niestety nie odnaleziono przedmiotów metalowych, co może niestety świadczyć o tym, że stanowisko prawdopodobnie było penetrowane przez poszukiwaczy.
http://zywiecinfo.pl/final-badan-archeologicznych-na-gorze-grojec/ Wrócę do punktu wyjścia problemu, do oznakowania stanowisk archeologicznych. :)
Oznakowane są parki narodowe, rezerwaty przyrody, pomniki przyrody, ostoje zwierzyny, siedliska ptaków, stanowiska przyrody nieożywionej np.jaskinie, formy skalne, głazy polodowcowe. Tutaj założeniem jest wyraźne oznakowanie i podanie czytelnej informacji, mamy być w pełni świadomi na jaki teren wchodzimy, i że jest to miejsce specjalnie chronione. Nie przeszkadza temu fakt, że przecież są kłusownicy i inni smakosze dziczyzny, zbieracze grzybów, kolekcjonerzy rzadkich roślin, wypychanych ptaków itd., którzy potencjalnie mogą wykorzystać takie informacje.
Gdyby stanowiska archeologiczne były podobnie oznakowane, właściciel takiego oznaczonego terenu, straż leśna, gminna, czy każda inna przypadkowa osoba wiedziałby, że przykładowy teren jest stanowiskiem archeologicznym i mogłaby odpowiednio zareagować widząc osoby penetrujące takie miejsce.
Czy zasoby przykładowego rezerwatu przyrody zawierają mniej wartości, niż przeciętne stanowisko archeologiczne z kilkoma skorupami wątpliwego pochodzenia? Nie przypuszczam, tym bardziej, że zdaje się, że duża większość stanowisk archeologicznych powstaje nie z potrzeby ratowania dóbr dziedzictwa narodowego, a tylko dla podreperowania statystyk odpowiedniego oddziału wukazetu.