Selim napisał(a):
Szeroko pojęta turystyka, również niektóre usługi medyczne lub paramedyczne.
Podobna sytuacja była w końcu dziewiętnastego wieku, na dolnym śląsku było masę popadających w ruinę zabytków, ratunek przyniósł min rozwój turystyki.
Oczywiście w sytuacji kiedy przeciętny Polak zarabia tak jak teraz i nie ma pieniędzy do wydania na "fanaberie" nic się nie da zrobić, do tego potrzebny jest ruch masowy z bardzo zróżnicowaną ofertą.
Oczywiście takie strategie planuje sie na szczeblu wyższym iż gmina czy nawet województwo.
Owszem PGRy większość zabytków uchowała ( nie mówię tu o zerwanych sztukateriach, czy rozszabrowanych wnętrzach - obiekty stały i część stoi do dziś ).
Po wojnie cała masa pałacyków poszła na "cegły" na odbudowę Warszawy. Po 89 r. masowo wykupowane za tysiąc zł, z nadziejami że przyjedzie kiedyś Niemiec i da milion marek ;)
Dla obiektu zabytkowego wystarczy 15 lat braku kontaktu z ludzką ręką, aby dach się zawalił do środka.
Mnie by bardziej cieszyło gdyby większość była prywatnymi rezydencjami, jak króla butów w Chrustniku. Co do szerokiej turystyki - mam nadzieje że cały historyczny Dolny Śląsk sobie przypomni o winnicach i winach tam wyrabianych jeszcze przed wojną. Gdyby połowa pałacyków i dworków zmartwychwstała zawstydzilibyśmy Dolinę Loary we Francji.
Oczekujemy że to Państwo powinno te pałace ratować, z tym że wtedy musiałoby skądś wziąć pieniądze ? Przeskoczyć Bilard długu ? A może podnieść podatki ? Efekt podniesionych podatków przynosi odwrotne rezultaty od zakładanych, ... czyli przekraczamy Biliard długu.
pozdrawiam
ps: bez rozmowy o polityce nie da się rozmawiać o ratowaniu zabytków, bo pieniądze, podatki i polityka to ten sam kocioł.