Pozwolę sobie na jeszcze kilka - mocno ogólnikowych - słów ode mnie.
Wiecie, co zawsze mnie dziwi? Może nawet nie tyle co dziwi, bo to już zaskakujące być przestało - ale mam takie wrażenie, że we wszystkich tych "nieziemskich", krajowych konstrukcjach czegoś ewidentnie brakuje. Zapału, samozaparcia, pomocy, opinii, konsultacji? A może po prostu oczekiwania w stosunku do konstrukcji przewyższyły same możliwości konstruktora - i tak wynalazek stał się niewypałem, którego nie było sensu reanimować... I cóż, wyszło jak wyszło. Z jednej strony jest to strasznie frustrujące - z drugiej strony nasuwa się to ziarenko żalu - gdyż nawet trochę szkoda, bo byłaby to całkiem niezła maszyna - oczywiście jeśli faktycznie ziściło by się to, co przewidywał konstruktor... Ale niestety.
Ciężko w ogóle jest stwierdzić, co stało się i z tym projektem. Ostatnia wiadomość od Mranda, która przychodzi mi do głowy to ta, że nie dopuścili go na wtryskarkę, bo właśnie w danym momencie jakaś firma produkowała ileś tam tysięcy kubeczków do jogurtów. I wówczas przestałem się wątkiem interesować. Z góry wiedziałem, jak to się skończy - i jak widać moje spekulacje były trafione. Zaglądnąłem jedynie na ostatnią stronę wątku - po to, by jedynie się upewnić. Pamiętam nawet zdjęcie tej konstrukcji. Zastanawiałem się, co poszło nie tak? Może Mrand szykował "myk" w stylu wystrzałowego powrotu po długim okresie ciszy, gdzie konstrukcja miałaby momentalnie powalić wszystkich na kolana swoją świetnością, łącznie z rozłupaniem kręgosłupów i wytrzeszczeniem uśmiechu od ucha do ucha jak po przekąsce z rosyjskim kawiorem? Nie wiem - ale z tego, co wszyscy widzimy - ten wykrywacz stał się obiektem śmiechu i żartu. Szczerze mówiąc dla mnie informacja od samego konstruktora, że nie ma sensu czekać, byłaby o wiele lepszym wyjściem, niż trzymanie setek, jak nie tysiące poszukiwaczy w pustej nadziei. Nie ma nic gorszego.
Z drugiej strony ciekawy może być fakt, iż ta konstrukcja już w czasie projektowania była "niemodna". Wprowadzanie nowych rozwiązań w tego typu konstrukcjach jest naprawdę sztuką. Największą z nich (ostatnich lat) był chyba bezprzewodowy Deus. Mówiąc zwięźle - w tym wykrywaczu nie drzemie przecież jakaś nieokrzesana, nadprzyrodzona moc, niektóre z programów to po prostu "zwykłe" wykrywacze, odróżniające się jedynie tym, że w przypadku Deusa nie ma przewodu przy cewce, czyż nie? Co więc nowego, wyróżniającego się pośród innych modeli, może posiadać konstrukcja, która projektowana X lat temu w swoim założeniu (być może) była już zacofana, a dopiero po wypuszczeniu na rynek po długim okresie czasu? Przystosowanie do najnowszych "trendy" wiązałoby się zapewne z przekonstruowaniem tego wynalazku, że tak powiem, "od stóp do głów", co oznaczałoby śmierć aktualnego projektu i wdrożenie zupełnie czegoś innego - co zupełnie nie jest na rękę przeciętnemu polskiemu konstruktorowi, kiedy problemy zaczynają się już na etapie dostępności do maszyn produkujących obudowy. W tego typu sprawach, kiedy faktycznie ma to być coś innowacyjnego, przydaje się myślenie z ogromną dozą wyprzedzenia w czasie, prawda? A to, że ten wykrywacz miał mieć super osiągi - to jest nic. Rozebrałem wiele wykrywaczy, wiele z nich naprawiłem, znam dobrze ich budowę i mogę stwierdzić, że jest możliwe osiągnięcie każdego, sensownego "pułapu" osiągów. Oczywiście idąc coraz to bardziej w górę jednocześnie coraz to bardziej musielibyśmy odbiegać od czegoś, co można określić standardami w tej dziedzinie. A jeśli tamta konstrukcja była ku temu jak najbardziej zbliżona - to w takim radzie ja podziękuję.
Gdyby ktoś zapomniał, co powiedzmy "mogło" się wydarzyć, tak to miało wyglądać:
[ img ]A o reszcie bajek można poczytać w tym temacie:
viewtopic.php?f=49&t=118236(tak, jest to wycięty kawał postów z głównego tematu przeniesiony do działu "Humor i rozrywka" - bo tylko tam się nadaje).
Pozdrawiam i - mimo przeciwności losu - życzę konstruktorowi dalszych sukcesów.
K.