Co jakiś czas zaglądam na forum i mam w związku z tą dyskusją kilka pytań:
1. Na forum ludzie pokazują "żelastwo" ( pociski, łuski, granaty itp). Kwitnie dyskusja.I czy ma to jakieś skutki ( za wyjątkiem identyfikacji).
2. Swego czasu bywałem w wielu szkołach. I w co drugiej były specjalne gablotki lub nawet salki, ze wszelakimi przedmiotami ( w tym łuski itp.). W jednej dyrektor sam się swoją izbą pamięci chwalił.
3. I jeszcze jedno. Piszecie o województwach szczególnie monitorowanych. Bardzo jestem ciekawy, które województwa są pod większą kontrolą.
4. I jeszcze jedno. Na jarmarkach staroci czasami widuję różne przedmioty, które kiedyś służyły do strzelania lub wylatywały.
I jak to wszystko ogarnąć?

Odnośnie pytania nr 3, podobno w woj. łódzkiem służby są wyjątkowo nadgorliwe.

Ja bym to ujął inaczej ; TAM STRASZY

Sam jestem ciekaw odpowiedzi na to pytanie. Czy na forum były przypadki że kolega wrzucił urwiłapkę nie będącą w swoim naturalnym środowisku, umytą i jak gdyby nigdy nic leżącą na biurku to czy były wieści o kimś takim że miał najazd smutnych panów :cop :?

Co do tematu policji to miałem kiedyś pogadankę z policjantami w ilości 2 :cop :cop . Zapytałem o monetki itd. Otrzymałem odpowiedz a zarazem pytanie. "Ile jest średnio warta taka znaleziona przez ciebie moneta?". Odpowiedziałem że bywają bardziej wartościowe ale średnio to jakoś 30zł. Na to otrzymałem że "za 30zł to szkoda siadać do papierów i robić dym bo to tylko wykroczenie. Więc kop tylko pocisków nie wykopuj bo będziemy musieli interweniować"

Co do tematu Straży leśnej. Troszkę mam w tym orientacji, sporo znajomych leśniczy, podleśniczy i straż leśna (sam mam zamiar iść w tym kierunku. Od października SGGW warszawa kierunek leśne). Nie raz słyszałem że denerwują ich grzybiarze którzy na potęgę wjeżdżają do lasów. Irytuje ich wielokrotne upominanie tych samych osób. Szczycą się że ich nie obowiązuje (tak jak np. policję) widełki mandatowe. Mogą dać 50zł a mogą za to samo wykroczenie dać np. 3000zł. Wszystko zależy od nastawienia :1

A powiedzcie co takiego jest w łódzkim, że aż "straszy". Ktoś dołoży jakieś inne województwo.
No i jeszcze w temacie jest mnogość stron pism mniej lub więcej fachowych, że wspomnę tylko to na "O" a w nich hulaj dusza. Ja tu widzę jakiś rozziew.

Nie boją sie:
1) Głupcy
2) Ci co nie mają nic do ukrycia. Granat prezentowany na forum może już nie zawierać niczego niedozwolonego... nie plecam jednak eksperymentowania z uniszkodliwianiem. Czasami słychać o skutkach takiej zabawy.

Pozostali siedzą cicho

Głupoty gadać można, ale faktów nie zmienia się. Postępowanie mandatowe jasno określa, że można max 500 zł wlepić (po za wyjątkiem zbiegu przepisów ustawy), także straszenie grzywną do 3000 zł można sobie w buty wsadzić. Oczywiście mówimy tu o mandacie, bo sądu nie obowiązuje taryfikator i jak wynika z art.1 Kodeksu Wykroczeń grzywnę w tym przypadku można wymierzyć do 5000 zł.

3 dni temu z rana wybrałem się na upatrzone pole ( w końcu skoszone) samochod zaparkowalem nie daleko pola, miałem jakieś 30m. Sprzęt w ręke odpalam papierosa i ide, wchodzę na pole gaszę papierosa włączam wykrywacz i zaczynam. Po paru metrach słyszę samochód, kontem oka patrzę i moim oczom ukazuje sie radiowóz. Panowie zaparkowali nie daleko mojego samochodu i weszli w mały taki zagajnik, pierwsza myśl przyjechali na grzyby :p Wróciłem do samochodu po telefon i myślę sobie zajdę z drugiej strony na pole żeby nie plątać im się przed oczami, ide w strone koryta rzeki oglądam się i widzę jak jadą za mną :D stanąłem na brzegu oni podjechali wysiedli dzień dobry dzień dobry, piątki przybiliśmy i jeden się mnie pyta coś wyskakuje? A ja mówię na razie sam śmieć, pogadaliśmy chwilę o wykrywaczu czy ma dyskryminację jaki zasięg same takie pierdoły, później trochę o policji. A na sam koniec pytam się ich a Panowie to na grzyby przyjechali? :D a jeden mówi no gdzież krzaków szukamy. I tak się skończyła nasza miła rozmowa oni poszli ziela szukać a ja poszedłem na pole :) Ogółem spotkanie bardzo miłe. Pozdrawiam ich :)

Witam kolegów :1

Ja również mam pytanko w tym temacie (zamieściłem je już w innym poście, ale tu jest chyba odpowiedniejsze miejsce)

W mojej okolicy jest kilka (kilkanaście) zrujnowanych różnych budowli (najczęściej jakieś pofolwarczne ruiny, nieraz jakieś zabudowania popałacowe itp.) które watro by odwiedzić - i nie chodzi mi o same ruiny - na ich teren nie zamierzam wchodzić, ale o tereny w około - jakieś dawne miejsca parkowe, szlaki prowadzące do i od nich, okoliczne lasy, laski itp.

Domyślam się, że zapewne owe obiekty i tereny okoliczne przypisane do nich posiadają jakiś właścicieli (spadkobierców czy coś w tym stylu) to jednak ja nie jestem w stanie do owych dotrzeć, aby spytać o pozwolenie pobiegania z wykrywką, bo owe tereny to ruiny przy których nikt nic nie robi od dziesięcioleci, a spora część z nich to przejęte za PRL majątki i przerobione na szkoły biblioteki, domy dziecka, które w latach 80 - 90 zostały opuszczone i do dziś straszą coraz większą ruiną.

Jeżeli więc będę sobie spacerował z garretem po takim terenie, to czy ktoś (policja, straż miejska) może się do mnie "przykleić" z tego powodu? - Oczywiście inna sprawa, gdyby właściciel takowego terenu po nich zadzwonił, że mu ktoś "wlazł w szkodę" ale mnie chodzi o to czy "ONI" :666 tak sami od siebie mogą coś mieć do mnie? Czy reguluje to jakiś paragraf?

Jeżeli ktoś z kolegów dysponuje odpowiednią wiedzą w tym temacie i zechciałby się nią podzielić to będę wdzięczny.

Pozdrawiam

W różnych opuszczonych miejscach gromadzi się często tzw. margines społeczny. Ludzie bezdomni, zaginieni, narkomani, poszukiwani przez wymiar sprawiedliwości, ci co kradną złom, ukrywają przedmioty z kradzieży itd. stąd powyższe służby kontrolują takie miejsca. Przykleić się zawsze patrol może do Ciebie choćby z wyżej wymienionych powodów, ale skończy się to na legitymowaniu i ewentualnie sprawdzeniu zawartości bagażu tudzież kontroli osobistej oraz rozpytaniu co tu robisz i po co tu łazisz. Także bez większego stresu. Co innego jak zarządca lub inny dobrodziej zadzwoni, że ktoś mu po terenie łazi, wtedy mogą zostać podjęte dalsze czynności wyjaśniające co wiąże się z wizytą na komisariacie i stracie czasu.

Na mnie zawsze policja po prostu zlewa, ostatnio z 10 minut chodziłem kilka metrów od radiowozu (z policjantami w środku) i byłem dla nich po prostu powietrzem. Chodziłem akurat po swoim polu więc przyznam że celowo nie odszedłem dalej żeby sprawdzić czy będzie jakakolwiek reakcja, ale nie było :D Po prostu trzeba robić swoje, chodzić pewnie a nie czaić się po krzakach, zachowywać podejrzanie bo to zawsze ich zainteresuje.

Rozumiem, że jak na "wezwanie" osoby prawnej (tak jak napisałeś, zarządcy, lub kogoś w podobie) przyjadą, to jeżeli teren był nie ogrodzony i nie oznakowany (np. tablicami "teren prywatny") to tak na prawdę jedyne co mogą zrobić, to kazać mi opuścić teren prywatny, ale raczej do zarekwirowania sprzętu nie maja podstaw prawnych? (oczywiście pomijam tu ew. wylegitymowanie i ew. zajrzenie do torby czy czegoś nie rąbnąłem :lol: )

Pozdrawiam

Wchodzac na teren prywatny i zabierajac z niego cokolwiek bez zgody wlasciciela terenu jak nazywamy :666

No jedynie tyle. Po wylegitymowaniu puszczą wolno.
Posiadanie wykrywaczy nie jest zabronione na terytorium RP, także nie ma podstaw do zabrania.
Większość f-szy przy takich tego typu interwencjach będzie Ciebie traktować jak UFO i ciekawostkę. Popytają, pobajerzą trochę i sobie pojadą. Wszystko pod warunkiem, że nie będziesz jakoś dziwnie się zachowywał tudzież próbował uciekać........ wtedy może boleć :666

witam, pochodzę z terenów południowej Opolszczyzny gdzie parcie na kopiących ze strony policji i lokalnych strażników historii jest bardzo duże, wiem o tym i zawsze mam się czujnie podczas kopania mimo że tereny mocno militarne staram się nie ruszać zardzewiałego dziadostwa zalegającego głęboko, jakoś militarka mnie nie kręci.

Wracając do tematu, ....a w praktyce wygląda to tak: Pomimo że tereny są takie jakie są to policja nie przejawia jakieś specjalnej nienawiści do chodzących z wykrywaczem ostatnio miałem dwa takie przypadki że chodząc po polu (nawet nie znam właściciela) przejeżdżały radiowozy i zero zainteresowania!


pozdr.