cinek napisał(a):
Cóż widać, że chyba na biednego emeryta nie trafiło... no ale może dobro wróci.
Wróci, zawsze wraca i to z nawiązką, chociaż niekoniecznie w "tej samej materii".
Moja historia jest jedną z wielu, które mi się przytrafiły, ale wydarzyła się całkiem niedawno, więc ją krótko przedstawię. Wracam sobie z pracy, było już dosyć ciemno, idę blisko krawężnika - mija mnie jadący z naprzeciwka jeden rowerzysta, za nim drugi - w momencie, gdy ten drugi rowerzysta znajduje się dokładnie w jednej linii ze mną - słyszę trzask spadającego przedmiotu na ulicę. Instynktownie wiedziałem, że to telefon - nowiutka Nokia rozbija się na trzy części. Sekunda zawahania i krótka myśl - "telefon, przecież przymierzam się do zakupu nowego..." - oczywiście zaciskam w dłoni wszystkie kawałki i rura w stronę umykającego mi właściciela zguby - od razu skoczył mi poziom energii - dopadłem go dopiero na skrzyżowaniu, bo próbował zjechać nieprzepisowo na chodnik. Przystawiam mu plastikowe części, jak puzzle pod nos - skumał po dwóch sekundach o co biega -podziękował i zaczął pospiesznie składać telefon - odwróciłem się i sobie poszedłem, bo byłem zmęczony - cała akcja trwała niecałą minutę:)